Widziałam Noego w postaci zdziecinniałego starca w białej, długiej sukmanie wchodzącego do ogrodu owocowego, krzywym nożem obcinającego drzewa. Obłok stanął przed nim, a w tym obłoku była postać ludzka. Noe klęczał, i widziałam, że poznał, iż Pan Bóg wszystko chce zniszczyć i że ma zbudować korab. Widziałam, że Noe wskutek tego bardzo był zasmucony, widziałam też, że prosił Boga o przebaczenie. Nie rozpoczął roboty natychmiast, dwa razy jeszcze ukazał mu się Pan Bóg rozkazując mu, by pracę około arki rozpoczął, gdyż inaczej wraz z nimi zginie.


Widziałam, że potem z rodziną opuścił tę okolicę i udał się do ziemi, gdzie później przebywał Zoroaster, tj. gwiazda błyszcząca. Mieszkał Noe w okolicy wysoko położonej, obfitującej w lasy, odludnionej, a mieszkał w namiotach z ludźmi, którzy z nim razem wyszli. Posiadał też ołtarz, na którym Panu Bogu ofiary składał. Noe i jego rodzina nie budowali żadnych stałych domów, ponieważ wierzyli, że potop nastąpi; zaś bezbożni ludzie w okolicy wystawili już sobie murowane gospodarstwa i rozmaite budynki na przyszłość i przeciw nieprzyjaciołom.


Strasznie było wtenczas na świecie. Ludzie popełniali najrozmaitsze występki, nawet przeciwko naturze. Każdy kradł co mu się podobało, pustoszyli sobie wzajemnie domy i pola, zabierali ze sobą niewiasty i dziewice. Im bardziej rosło plemię Noego, tym bardziej ono się psuło, a nawet Noego okradali i sprzeciwiali mu się. Tych obyczajów najgorszych ci ludzie nie mieli dlatego, że byli nieokrzesani i dzicy, lecz dlatego, że byli zepsuci; żyli bowiem bardzo wygodnie i wszystko mieli uporządkowane. Oddawali się najstraszniejszemu bałwochwalstwu, każdy zrobił sobie bożka z tego, co mu się najbardziej podobało. Za pomocą sztuk szatańskich chcieli uwieść dzieci Noego. W ten sposób upadł Mosoch, syn Jafeta i wnuk Noego, kiedy pracując na polu, napił się soku rośliny odurzającej. Nie było to wino, lecz był to sok pewnej rośliny, której podczas pracy w małej ilości używali, żując także liście i owoce tej rośliny. Mosoch stał się ojcem syna, któremu dano imię Hom.


Gdy się dziecię urodziło, prosił Mosoch brata swego Tubala, by się zajął dzieckiem, by w ten sposób nie wydała się jego hańba; Tubal uczynił to z miłości dla brata. Matka położyła dziecię razem z łodygą i latoroślami korzenia Hom przed namiot Tubala, a uczyniła to, bo w ten sposób chciała nabyć prawo do dziedzictwa jego; lecz potop już się zbliżał i pochłonął niewiastę. Tubal, wziąwszy dziecię do siebie, kazał je wychować, pochodzenia dziecka przed nikim nie zdradzając. W ten sposób dziecię dostało się do arki. Tubal nazwał je po owym korzeniu Hom, jedyną oznaką, która przy dziecku leżała. Nie żywili go mlekiem, lecz owym korzeniem. Ta roślina, gdy rośnie w górę, dosięga wysokości mężczyzny; gdzie jednakowoż wije się po ziemi, wydaje latorośle o miękkich czubkach, jak u szparagów; część dolna jest twarda. Służy ona na pożywienie i zastępuje mleko. Wyrasta z cebuli, a nad ziemią ma koronę z kilku brunatnymi listkami. Łodyga dochodzi do dość wielkiej objętości, zaś rdzeni używają zamiast mąki, z której gotują gęstą zupę, cienko smarują lub też pieką. Gdzie ta roślina się raz przyjęła, tam rozrasta się bujnie na kilka godzin drogi. Także w arce tę roślinę widziałam.