Ludzie ci znali dobrze życie Jezusa. Wiedzieli o Jego narodzeniu się w Betlejem, o przyjściu trzech królów, o proroctwach Symeona i Anny w świątyni, o ucieczce do Egiptu i o cudownej nauce Jezusa w świątyni. Niektóre z tych dni pamiątkowych święcili tu modlitwą i od początku przejęci byli silną wiarą, nadzieją i miłością.
Cnoty teologalne (cnoty Boskie) przedstawione na poniższej kartce w pojęciu teologii chrześcijańskiej oznaczające cnoty wlane czyli wznosząc ją na wyższy poziom duchowy: wiary, nadziei i miłości. Wymienia je apostoł Paweł m.in. w 1 Liście do Koryntian na zakończenie hymnu o miłości.
Doczekawszy się przyjścia Jezusa, spytali Go teraz prostodusznie w sposób zwykły wieśniakom: „Co to będzie teraz? W Jerozolimie chodzą pogłoski, że nowy Mesjasz jako król żydowski odbuduje państwo i wyswobodzi Żydów spod jarzma Rzymian. Czy rzeczywiście tak się stanie?” — Jezus odpowiedział im w formie przypowieści o synu królewskim, którego ojciec posyła, aby objął jego tron, przywrócił dawną świetność świętego miejsca i uwolnił braci spod jarzma; współbracia nie uznają jego syna, będą go dręczyć i prześladować, a jednak on będzie wywyższony i pociągnie za sobą do królestwa Ojca Niebieskiego wszystkich, którzy będą spełniać jego przykazania.
Wraz z Jezusem zeszło się do modlitewnika wiele ludzi, a Jezus nauczał ich. Uzdrowił także jedną niewiastę. Stary pasterz zaprowadził Go do swojej sąsiadki, która już od wielu lat cierpiała na podagrę. Jezus wziął ją za rękę i rozkazał jej wstać; kobieta wstała natychmiast, na klęczkach podziękowała Panu i odprowadziła Go aż do drzwi, zdrowa zupełnie, podczas gdy przedtem mogła chodzić tylko skulona, jak świekra Piotrowa.
Następnie kazał się Jezus zaprowadzić w dolinę, gdzie było wielu chorych i pocieszał ich, a wielu z nich uleczył. Ogółem uleczył około dziesięciu ludzi.
Jan chrzci jeszcze wciąż i coraz więcej ludzi przychodzi do niego. Drzewko, które Jezus trzymał przy chrzcie, przesadzone jest teraz do wielkiej sadzawki i pięknie się zieleni. Do stawu prowadzą z brzegu schody. Brzeg wrzyna się w wielu miejscach w wodę, tworząc małe przylądki. Po nich wchodzą ludzie do wody, a po ochrzczeniu wychodzą drugą stroną.
Dom, w którym gościł Jezus, leży o pięć godzin drogi od Betlejem. Gdy Jezus odchodził, odprowadzało Go sporo ludzi. Ludzie ci dlatego tak sprzyjali Jezusowi, bo schodzili się często z pasterzami, którzy po narodzeniu się Jezusa, pierwsi Go witali leżącego w żłóbku.
Jezus szedł teraz z uczniami dalej, zbaczając często tu i ówdzie. Dokoła Niego zbierały się tłumy pasterzy i robotników, a On pouczał ich porównaniami, wziętymi z ich życia codziennego i zajęć. Nakłaniał ich wciąż do przyjęcia chrztu i czynienia pokuty, przepowiadając zbliżanie się Mesjasza, mającego ich zbawić.
Na drodze, przez którą miał Jezus przechodzić, u stoku góry, w dogodnym położeniu, ujrzałam raz tłumy ludzi, zajętych pracą w polu i w winnicach. Zwozili oni nagromadzone zboże, orali, siali i sadzili. Ziemia wydawała się tu bardzo urodzajna, podczas gdy w niżej położonych dolinach leżał szron lub śnieg. Zboża nie wiązano w snopki, lecz zżynano na pół stopy od góry i wiązano zawsze w dwa pęki w ten sposób, że kłosy zwieszały się z obu stron. Całe stosy takich wiązanek leżały na polu. Znoszenie odbywało się teraz, gdyż było to już dawno po żniwach. Wielkie stogi zboża leżały już od dawna zebrane.