Droga do groty prowadziła od strony wschodniej, skąd nie było do Betlejem dobrego przystępu, ani też równej prostej drogi. Miasta od tej strony prawie nie było widać, było bowiem oddzielono od doliny pasterskiej rozwalonymi wałami i grubymi gruzami murów, między którymi były wąwozy. Najbliższe i właściwe wejście do miasta prowadziło przez bramę południową, która wiodła do Hebron. Od tej bramy trzeba było obejść naokoło miasta ku wschodowi, gdy się chciało dostać w okolicę groty, która się stykała z doliną pasterską, a z której wchodziło się w tę okolicę, omijając zupełnie Betlejem. Grota i obok leżące jaskinie należały także do pasterzy, którzy już od dawna używali ich dla zapędzania bydła i składania sprzętów, a nikt z Betlejem nie utrzymywał z nimi stosunków, jako też nie było żadnej drogi ani ścieżki. Józef, którego dom rodzinny był w stronie południowej, obcował tu już jako dziecko z pasterzami, ukrywał się przed braćmi i spędzał czas na modlitwie.
Gdy pasterze z Jezusem przyszli do groty, była już zupełnie zmieniona. Przerobili ją, jako miejsce święte, na modlitewnik. Ponieważ zaś nikomu nie było dozwolone na świętej ziemi stanąć, dlatego zrobili naokoło żłóbka chodnik, który otoczyli kratami i w ten sposób grotę rozszerzyli. Z tego chodnika prowadziły wejścia do celek, znajdujących się w skałach, podobnie jak w klasztorze. Ściany i posadzka były pokryte dywanami od królów; były one pstre i w największej części wyszyte były na nich piramidy (prawdopodobnie różnobarwne trójkąty, zwykle przez Żydów używane ozdoby na ściany, o których wspominałam, mówiąc o modlitewniku Maryi przy świątyni). Oprócz tego poprowadziło z chodnika otaczającego grotę dwoje schodów nad grotę, usunęli z niej całkiem sklepienie, gdzie były skośne otwory, a natomiast umieścili rodzaj kopuły, przez którą padało światło z góry. Mogli jednymi schodami wejść na wzgórek i w ten sposób górą przejść do Betlejem. Wszystkie te zmiany porobili przy pomocy zasobów, jakie otrzymali od królów.
Kiedy Jezusa tu przyprowadzili, był właśnie początek szabatu, więc w grocie pozapalano lampy. Żłóbek sam stał jeszcze na dawnym miejscu. Jezus pokazał im miejsce, w którem się narodził, czego oni dotąd nie wiedzieli. Miał tu piękną naukę, po czym święcili szabat. Powiedział im, że miejsce to przedtem już przeznaczył Ojciec Niebieski, gdy Maryja była poczętą; wiedziałam również o różnych ważniejszych zdarzeniach Starego Testamentu, które się wydarzyły na tym miejscu. Był tu także Abraham i Jakub. Tu, po siedmioletniej pokucie, porodziła Ewa Seta, jako dziecko obietnicy; tu oznajmił Anioł Ewie, iż tego syna dał jej Bóg w miejsce Abla, i tu, jako też w jaskini ssania, późniejszym grobowcu mamki Marahy, długo był ukrywany i karmiony, albowiem bracia jego byli mu przeciwni, jak synowie Jakuba, Józefowi.
Pasterze zaprowadzili również Jezusa do sąsiedniej groty, gdzie Święta Rodzina przez pewien czas mieszkała. Źródło, jakie tam wytrysło przy narodzeniu Chrystusa Pana, pięknie ogrodzili i używali wody z niego w chorobach. Jezus kazał wziąć tej wody ze sobą. Następnie odwiedzał pojedynczo mieszkania pasterskie.
Saturnin ochrzcił wielu starców, którzy nie byli w stanie pójść do Jana, aby przyjąć chrzest. Zmieszano wodę, którą się Jan posługiwał przy chrzcie Chrystusa, z wodą ze źródła obok groty. Przy chrzcie z rąk Jana wyznawano ogólnie grzechy, przy chrzcie zaś Jezusa wyznawali grzechy pojedynczo, żałowali i otrzymywali odpuszczenie. Starcy klękali, a ciało mieli odsłonięte aż po piersi. Przed nimi stała wielka miednica, nad którą schylali głowę i przyjmowali chrzest. Przy tym chrzcie, podobnie jak i przy formułce, jakiej używał Jan przy Chrzcie Chrystusowym, wymieniano imię Jehowy i daru trzech przymiotów, ale i słowo w imię posłanego.
Wraz z Panem Jezusem do krzyża zostało przygwożdżone nasze stare życie. Dziś Pan Jezus ofiarowuje nam zdolność do stania się nowym stworzeniem, napełnionym Jego własnym życiem, przez systematycznie robiony rachunek sumienia. Niewykluczone, że wkrótce zadamy sobie pytanie: „Dlaczego nie uczynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę?” To oznaki starego życia, które wciąż szuka sobie miejsca w naszych sercach. Jednak przez szczery rachunek sumienia i sakrament pokuty wydobywamy na światło grzeszne myśli i skłonności, aby Pan Jezus mógł nas z nich wyzwolić. Wyznając swoje grzechy, pogłębiamy nasze nawrócenie i przemieniamy się na podobieństwo Pana Jezusa.