Z błogosławieństwa, spoczywającego na tym rodzie, poznała Semiramis, że Pan miłosiernymi wobec tego rodu kierował się zamiarami, więc dlatego, będąc narzędziem szatana, chciała ten ród wytępić. Gdy trwoga tego rodu doszła do najwyższego stopnia, widziałam Melchizedecha tam się pojawiającego. Przyszedłszy do Semiramidy, żądał, by temu plemieniu wywędrować pozwoliła.


Także skarcił ją za okropności, których się dopuszczała; nie opierała mu się, więc, podzieliwszy ów ród uciemiężony na rozmaite gromady, wyprowadził go w okolicę Ziemi obiecanej. Melchizedech mieszkał w namiocie w okolicy Babilonu, i tutaj też temu rodowi dobremu chleb łamał, którego pożywając, otrzymali dopiero siłę do wywędrowania. W Kanaan przeznaczył im tu i ówdzie miejsca na siedziby, a otrzymali różną ziemię pod względem urodzajności. I samych według ich czystego pochodzenia podzielił, by się z innymi nie pomieszali. Ich imię brzmi jakby Samani czy też Semani. Niektórym z nich przeznaczył Melchizedech na miejsce osiedlenia okolicę nad dzisiejszym Morzem Martwym, lecz ich miasto razem z Sodomą i Gomorą wniwecz się zamieniło.


Semiramis przyjęła Melchizedecha z wielką czcią i bojaźnią przed jego mądrością. Stanął przed nią jako król jutrzenki, tj. najbardziej oddalonego kraju wschodniego. Uroiła sobie, że mógłby jej żądać za żonę, lecz bardzo ostro z nią się rozprawił, karcił ją dla jej okropnych uczynków i oznajmił jej zburzenie piramidy, w pobliżu Memfis zbudowanej. Przestraszyła i zatrwożyła się bardzo. Widziałam karę, która ją spotkała. Stała się jakby bydlęciem, a długi czas była zamkniętą. Z pogardy rzucano jej trawę i słomę w koryto, tylko jeden sługa wytrwał przy niej, który jej pokarm podawał. Odzyskała znowu wolność, lecz na nowo oddawała się nieładowi. Wreszcie zginęła w sposób okropny: wyrwano jej wnętrzności z ciała. Doczekała się lat 117.


Na Melchizedecha patrzano jak na proroka, na mędrca, na istotę wyższą, we wszystkim mającą powodzenie. Pojawiło się wówczas, i później, więcej takich istot wyższych, nadzwyczajnych, ówczesne zaś narody znały je tak samo, jako znał Abraham owych aniołów z nim obcujących. Lecz obok dobrych działały także zjawiska złe, tak samo jak obok prawdziwych proroków byli fałszywi prorocy. Sposób wyprowadzenia owego rodu był podobny do historii wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu, lecz tychże bynajmniej nie było tak wielu jak Izraelitów.


Z owych Samanów, których Melchizedech osadził w Ziemi obiecanej, widziałam trzech mężów dawno przed przybyciem Abrahama w pobliżu góry Tabor, na tzw. górze chleba, w jaskiniach mieszkających. Mieli ciało brunatniejsze aniżeli Abraham, okrywali się skórami, a na głowach nosili wielkie liście dla ochrony przed słońcem. Na sposób Henocha wiedli żywot święty, mieli pełną tajemnic religię, objawienia i pojedyncze widzenia. Podług ich religii Bóg pragnie się połączyć z ludźmi, lecz ludzie muszą wszystko możliwe do tego przygotować. Także ofiary składali, wystawiając trzecią część pokarmów na spalenie przez słońce, albo też może dla innych głodnych tę część pokarmów wystawiali, co na pewno również widziałam. Widziałam tych ludzi mieszkających zupełnie samotnie i odosobnionych od niewielkiej jeszcze liczby mieszkańców owego kraju; zaś, rozdzieleni, zamieszkiwali pojedyncze miejsca, zbudowane na wzór stałych miast z namiotów. Widziałam tych ludzi w różnych częściach kraju wędrujących, studnie kopiących, robiących pojedyncze zdziczałe przestrzenie przystępnymi, zakładających na niektórych miejscach fundamenty, na których później miasta zakładano. Widziałam ich wyganiających z całych okolic złych duchów z powietrza, zapędzających ich na inne złe, bagniste i mgliste miejsca. Tam znowu widziałam, że złe duchy w takich złych okolicach chętniej przebywają. Widziałam tych ludzi z tymi duchami często walczących. Z początku dziwiłam się, jak na miejscach, na których składali kamienie, które znowu zupełnie porastały i dziczały, miały powstać miasta, a jednak widziałam podczas wizji mnóstwo miejscowości, zbudowanych na tych kamieniach, np. Safet, Betzaidę, gdzie pracowali na miejscu, na którym później stanął dom, w którym Anioł zwiastował Najświętszej Pannie, Gatefer, Seforis, w okolicy późniejszego domu Anny, przy Nazaret, Meggido, Naim, Ainon, jaskinie betlejemskie i jaskinie przy Hebron. Widziałam ich też zakładających miasto Michmetat i wiele innych miejscowości, których nazw zapomniałam.