Gdy jednak Jakub po raz wtóry wrócił się ku środkowi namiotu, uchwycił go anioł w miejsce biodra. Widziałam, że to nastąpiło, gdy Jakub, mocując się we śnie, chciał na swe posłanie się położyć lub też na takowe upadał. Anioł, dotknąwszy się biodra Jakubowego i uczyniwszy z nim, co mu się podobało, rzekł do Jakuba, który go jeszcze ciągle mocno trzymał: „puść mnie, bo już wschodzi zorza." Teraz ocknął się Jakub ze snu i walki, a spostrzegłszy anioła Bożego jeszcze przed sobą stojącego, rzekł: „nie, nie puszczę cię, aż mi pobłogosławisz;" czuł bowiem potrzebę błogosławieństwa Bożego, ponieważ czuł się słabym i przybycie Ezawa mu groziło. Rzekł tedy anioł do niego: „co za imię twoje?" To już należało do błogosławieństwa. Abrahama także wśród błogosławieństwa nazwano Abrahamem. Odpowiedział: „Jakub." Rzekł anioł: „Będziesz się nazywał Izrael, albowiem mocowałeś się z Bogiem i ludźmi, a nie uległeś." Spytał go Jakub: „jakim cię imieniem zowią?" Odpowiedział anioł: „Przecz się pytasz o imieniu mojem?" To znaczy tyle co: czy mnie nie znasz? Czyś mnie już dawniej nie poznał? Jakub ukląkł przed nim i otrzymał błogosławieństwo. Anioł błogosławił go, tak samo jak Pan Bóg błogosławił Abrahama i jak tenże to błogosławieństwo dalej przeniósł na Izaaka, a ten na Jakuba, w trzech liniach. Owo błogosławieństwo odnosiło się mianowicie do cierpliwości i wytrwałości. Teraz znikł anioł, a Jakub ujrzał zorzę i nazwał to miejsce Fanuel. Kazawszy zwinąć namiot, poszedł przez rzekę Jabok do swej rodziny. Weszło mu słońce i upadał na prawą stronę, albowiem z tej strony siły go opuściły.


Gdy się Ezaw oddalił, Jakub poszedłszy ze swoimi do Manahaim, z trzodami i sługami swymi okolicę Sukot aż do pagórka Ajnon zajął. Mieszkał dziesięć lat w Ajnon; później rozciągała się jego osada od Ajnon na zachód aż poza Jordan do Salem, a jego namioty sięgały aż do miejsca, gdzie Sychem mieszkał; tutaj pole kupił.


Widziałam tam Dynę przechadzającą się ze swymi sługami i z ciekawości rozmawiającą z Sychemitami. Widziałam, że Sychem przymilał się do niej, że jej sługi się wróciły i że Sychem z sobą do miasta ją zabrał. Wtedy wielki smutek przyszedł na nią, a mord i zabójstwo na Sychemitów. Sychar było wówczas jeszcze niewielkim miastem, zbudowanym z ciosowych kamieni, jedną też tylko bramę miało.


Patriarchowie Abraham, Izaak i Jakub, byli po prawej stronie ciała nieco mocniejsi aniżeli po lewej. Lecz nie zwracało to niczyjej uwagi. Nosili suknie szerokie i zasłaniające. Spoczywała im po tej stronie pewna pełność, jakby opuchłość. Była w niej pewna świętość, pewne błogosławieństwo, tajemnica. Miała kształt bobu z zarodkiem; była lśniąca. Pierworodny otrzymywał ją od swego ojca, dlatego miał tak wielkie pierwszeństwo. Jakub otrzymał tę tajemnicę zamiast Ezawa, ponieważ matka wiedziała, że do tego był naznaczony. Przez dotknięcie anioła Jakubowi błogosławieństwo odjęto. Nie zadało mu to żadnej rany; było jakby uschnięcie owej pełności. Później nie był już tak pewnym siebie i nie żył bez kłopotu, ufając jedynie opatrzności Bożej. Dawniej był jako człowiek, przez Sakrament w sercu wzmocniony; później stał się pokorniejszym, troskliwszym i więcej trapić się musiał. Czuł dobrze, że mu owo błogosławieństwo odjęto, dlatego też nie puścił anioła, dopóki go tenże błogosławieniem nie umocnił. Dopiero przez anioła owo błogosławieństwo na powrót otrzymał, znajdując się w więzieniu Faraona w Egipcie.

 

Pan Bóg ma doskonały plan dla każdego z nas, a my mamy szansę rozumieć go coraz lepiej, starając się poznawać wolę Pana i czynić proste akty posłuszeństwa. Każdy z nas ma także swoje własne plany – czasem twórcze i ambitne, czasem asekuranckie, ograniczające się do spełniania koniecznych obowiązków – które powinniśmy konfrontować z pragnieniami Pana Boga i Jego zamiarami wobec nas. Wbrew temu, co chciałby nam wmówić świat, nasz Ojciec pragnie dla nas szczęśliwego i spełnionego życia. Na naszej drodze mogą się pojawić nieoczekiwane zakręty – pozytywne i negatywne – jednak na końcu okaże się, że w każdym przypadku najlepszą strategią było trwanie przy Panu.