Gdy Izaak Jakuba błogosławił, tenże sam jeden był przy nim. Pierś obnażywszy, musiał stanąć przed Izaakiem. Ojciec pociągnął ręką, którą błogosławił, linie od czoła, prosto na dół aż do łona Jakubowego, od prawego ramienia również aż do łona, a tak samo od lewego ramienia. Potem położył swą prawicę na jego głowę, a lewicę na dołek sercowy; potem Jakub szklaneczkę wychylić musiał, a wreszcie zdawało się, jakoby mu Izaak wszystko,
Izaak i Rebeka długo nie mogli doczekać się potomstwa. Kiedy wreszcie Rebeka poczęła, okazało się, że porodzi bliźnięta. Podczas narodzin stała się rzecz z jednej strony zabawna, a z drugiej w pewnym sensie prorocza. Otóż Jakub, który przyszedł na świat jako drugi z bliźniąt, trzymał za piętę pierwszego – tak jakby od samego początku walczył o pierworództwo, jakby do ostatniej chwili starał się nie dopuścić do tego, by jego brat Ezaw urodził się pierwszy.
wszelką moc i siłę dawał, obiema rękoma jakoby coś z ciała swego wyjmując i w ciało Jakuba kładąc. Czułam, że to była jego siła i błogosławieństwo. Podczas tego wszystkiego modlił się Izaak głośno. Izaak błogosławiąc podniósł się z łoża. Był natchniony podczas błogosławieństwa, a światłość z niego rzucała promienie. Podczas gdy linie błogosławieństwa pociągał, Jakub ręce podniósłszy trzymał je nieco otwarte, podobnie jak czyni kapłan, mówiąc „Dominus vobiscum.” Ilekroć ojciec sam się modlił, miał Jakub ręce piersi skrzyżowane. Gdy Izaak podawał błogosławieństwo, odbierał je Jakub, krzyżując ręce pod piersią, na wzór człowieka, który coś chwyta. Ręce na głowę i w okolicę żołądka położył mu Izaak dopiero na końcu. Szklaneczkę, z której pił, również otrzymał.
Gdy jednakże akt błogosławienia przez podanie błogosławieństwa był spełniony, widziałam Izaaka zupełnie bezwładnego wskutek wytężenia lub też wskutek rzeczywistego podawania i oddawania i wskutek nieposiadania więcej pewnej siły. Zaś Jakuba widziałam kwitnącego, silnego, pełnego życia i potężnego. Teraz Ezaw powrócił.
Izaak, spostrzegłszy że błogosławieństwo przeniósł na innego, nie rozgniewał się; poznał wolę Bożą. Natomiast Ezaw uniósł się gniewem, rwał sobie włosy, lecz zdawało się to raczej być zazdrością przeciw Jakubowi, aniżeli żalem z powodu nie otrzymanego błogosławieństwa.
Obaj synowie byli dojrzałymi, kiedy ojciec błogosławił. Ezaw miał już dwie żony, które rodzicom jego się nie podobały. Obie miały więcej aniżeli 40 lat. Skoro zaś Rebeka spostrzegła gniew Ezawa, odesłała Jakuba potajemnie do brata swego Labana. Widziałam go odchodzącego. Nosił kurtkę do pasa, zaś zapaśnicę aż do kolan, pod stopami podeszwy, a około głowy opaskę. Laskę pasterską w ręku, woreczek z chlebem, zwieszający się przez ramiona, pod drugim ramieniem butelkę, oto wszystko co posiadał. Tak widziałam go spieszącego się, podczas gdy matka płakała. Izaak również jeszcze mu błogosławił nakazując mu, by tam poszedł i tam żonę pojął. Rodzice znosili wiele od Ezawa, a mianowicie Rebeka wiele przykrości doznawała.