Menu

Gościmy

Odwiedza nas 187  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

Wyszedłszy po stopniach na górę, udał się Jezus do namiotu. Saturnin odebrał od Łazarza suknie Jezusa, które tenże trzymał podczas chrztu i zaniósł Jezusowi. Ubrawszy się, wyszedł Jezus z namiotu i otoczony uczniami, udał się na wolną przestrzeń koło drzewa, stojącego w środku wyspy. Tymczasem Jan, pełen radości, przemawiał do ludu, dając świadectwo Jezusowi, że jest Synem Boga i przyobiecanym Mesjaszem. Przytaczał na świadectwo tych słów wszystkie obietnice, dane patriarchom i prorokom, które spełniły się na Jezusie i przypominał im zjawisko, dopiero co widziane, i głos słyszany z nieba. Zarazem oznajmiał, że teraz, po wystąpieniu Jezusa, on wkrótce ustąpi. Przypominał także, że na tym miejscu stała Arka Przymierza, gdy naród izraelski znajdował kraj obiecany, a teraz na tym samym miejscu Bóg wszechmocny dał świadectwo Swemu Synowi, wypełnicielowi Zakonu. Do niego odprawiał wszystkich, wielbiąc dzień, w którym spełniły się najgorętsze życzenia Izraela.


Tymczasem przybyły nowe rzesze ludu, a między nimi i przyjaciele Jezusa. Widziałam w tłumie Nikodema, Obeda, Józefa z Arymatei, Jana Marka i innych. Andrzejowi polecił Jan, aby w Galilei ogłaszał chrzest Mesjasza.
Po przemowie Jana potwierdził Jezus wyraźnie, że słowa jego są prawdziwe: dodał przy tym, że teraz oddali się na krótki czas, a gdy wróci, niech zgłoszą się do Niego chorzy i strapieni, a On ich pocieszy i wspomoże. Tymczasem niech przygotowują się do tego przez pokutę i pełnienie dobrych uczynków. Teraz odejdzie od nich, lecz nie na długo, a po powrocie obejmie królestwo, oddane Mu przez Ojca Niebieskiego.  Wszystko to mówił Jezus w formie przypowieści o synu królewskim, który, zanim wstąpi na tron, przebywa na osobności, aby ubłagać pomoc u ojca, skupić ducha itd.


Między zgromadzonymi było także kilku Faryzeuszów. Ci śmiesznie tłumaczyli sobie słowa Jezusa. Mówili sobie tak: „Jezus zapewne nie jest synem cieśli, tylko podsuniętym dzieckiem jakiegoś króla. Teraz wróci do swej ojczyzny, zbierze wojsko i zajmie Jeruzalem.” Wydawało im się to bardzo osobliwym i nierozsądnym.


Jan chrzcił teraz wszystkich na wyspie w tej samej studni, gdzie chrzcił Jezusa. Wchodzili oni do wody, otaczającej studnię, a Jan chrzcił ich, stojąc na brzegu. Ludzie ochrzczeni w tym dniu stali się później prawie wszyscy wyznawcami Jezusa.


Odchodząc, zabrał Jezus z sobą dziesięciu uczniów oprócz kilku innych, którzy tu przyszli do Niego. Za Nim poszli także Łazarz, Andrzej i Saturnin. Na rozkaz Jezusa wzięli ze sobą wór wody ze studni, w której był chrzczony Jezus. Obecni rzucali się na ziemię przed Jezusem, błagając Go, by został z nimi. Jezus jednak odszedł, obiecując wkrótce powrócić.

 

W każdym z nas kryje się pragnienie ludzkich względów, doceniania naszych szlachetnych pragnień, pomocy w dążeniu do Pana Boga. Jednak świat rządzi się innymi prawami. Jakże często okazuje się, że jedynym wsparciem w drodze do Pana Boga jest więź z Nim samym i nasz własny głód Jego miłości. Pan Jezus widzi naszą wiarę i pragnie ją umacniać. Najpiękniejsze jest jednak to, że jeśli na serio zdecydujemy się iść za Nim, nie patrząc na przeciwności, nasza wytrwałość stanie się w ostatecznym rozrachunku błogosławieństwem nie tylko dla nas samych, ale i dla tych, którzy początkowo próbowali nam przeszkodzić.