Abraham siedział, modląc się, przed namiotem pod wielkim drzewem, przy którym prowadziła droga bita. Siadywał tutaj często, by podróżnych gościnnie przyjmować. Modląc się, patrzył na niebo i widział Boga jakby w promieniu słonecznym, zwiastującego mu przybycie trzech białych mężów. Potem ofiarował baranka na ołtarzu i widziałam go przed ołtarzem w zachwyceniu o zbawienie ludzi, na kolanach się modlącego. Ołtarz stał po prawej stronie owego wielkiego drzewa, w namiocie u góry otwartym; a dalej, na prawo od drzewa, stał drugi namiot, w którym narzędzia, potrzebne do ofiary, przechowywano i gdzie Abraham najczęściej przebywał, ilekroć swymi dokoła mieszkającymi pasterzami był zajęty. Więcej oddalony od tego namiotu, po drugiej stronie gościńca, stał namiot Sary i jej gospodarstwa domowego; niewiasty mieszkały zawsze osobno.


Ofiara Abrahama była prawie skończona, gdy spostrzegł owych trzech aniołów, wstępujących na gościniec. Szli w równych ustępach, jeden za drugim, mając suknie podkasane.


Abraham pobiegł im naprzeciw, modlił się, schylając się przed nimi, do Boga i zaprowadził ich przed namiot, w którym stał ołtarz, gdzie, zdjąwszy suknie, Abrahamowi przyklęknąć kazali. Cudowną akcję, którą teraz aniołowie na Abrahamie będącym w zachwyceniu wykonywali, w bardzo krótkim czasie, jak wszystko, co w takim dzieje się stanie, odbywającą się widziałam. Widziałam, że pierwszy anioł zwiastował klęczącemu Abrahamowi, iż Bóg chce, by z jego potomków wyszła niepokalana, bezgrzeszna dziewica, która, jako nienaruszona dziewica, stanie się matką Zbawiciela, On zaś sam teraz otrzyma, co Adam wskutek grzechu utracił. Potem podał mu anioł kęs lśniący i z małego kubka jasnego płynu napić mu się kazał. Potem, błogosławiąc, prawicę od głowy poprowadził w dół, potem od prawego i lewego ramienia aż pod piersi, gdzie owe trzy linie błogosławieństwa się złączyły.


Potem obiema rękoma coś lśniącego, jakby chmurkę, ku piersiom Abrahama podał, co, jak widziałam, w niego wstąpiło, a miałam uczucie jakoby odbierał Św. Sakrament.


Drugi anioł zwiastował Abrahamowi by tajemnicę tego błogosławieństwa, w ten sam sposób, w jaki je otrzymał, przed śmiercią oddał pierworodnemu Sary, i że wnuk jego Jakub będzie ojcem dwunastu synów, z których dwanaście pokoleń wyjdzie. Anioł powiedział także, iż od Jakuba to błogosławieństwo znowu będzie odjęte; gdy zaś Jakub stanie się narodem, owo błogosławieństwo znowu do arki Przymierza jako błogosławieństwo całego narodu, który za pomocą modlitwy się ostanie, ma być oddane. Pokazał mu, że dla bezbożności ludzi tajemnica ta z arki na proroków, a wreszcie na męża przejdzie, który ma się stać ojcem Dziewicy. Słyszałam też podczas tej obietnicy, że poganom przez sześć prorokiń i przez gwiazdozbiory zbawienie świata z Dziewicy ma być zwiastowanym.

 


 

 

 

 

 

 

Wszystko to pojął Abraham w widzeniu; widział także ukazującą się na niebie Dziewicę, a po jej prawicy unoszącego się anioła, gałązką jej ust dotykającego. Z płaszcza Dziewicy wyszedł potem Kościół.


Trzeci anioł Abrahamowi narodzenie Izaaka zwiastował. Widziałam Abrahama, wskutek obiecanej świętej dziewicy i wizji o niej mianej, tak uradowanego, iż wcale o Izaaku nie myślał, i sądzę, że obietnica dziewicy także później rozkaz Boży ofiarowania Izaaka mu ułatwiła. Dopiero po tej świętej akcji widziałam podejmowanie aniołów i uśmiechanie się Sary. Widziałam też Abrahama aniołów odprowadzającego, i za Sodomą się wstawiającego. 


Gdy minęło zachwycenie, zaprowadził Abraham aniołów pod drzewo, postawił stołki naokoło niego, na które aniołowie usiedli, a on im nogi umywał. Potem pobiegł Abraham do namiotu Sary by ucztę przygotowała, którą później, okwefiona na połowę drogi wyniosła. Po uczcie towarzyszył Abraham aniołom kawał drogi, a ponieważ o narodzeniu syna z nim mówili, śmiała się Sara, która, zbliżywszy się poza zagrodami namiotów to słyszała. Bardzo wiele gołębi, jak kury oswojonych, przed namiotami widziałam. Uczta składała się z takich gołębi, z okrągłych chlebów i z miodu.

 

Według tekstu Starego Testamentu Abraham rozstając się z Lotem, osiedlił się pod dębami Mamre w Hebronie, gdzie wzniósł ołtarz. Tam ukazało mu się trzech aniołów. „Potem ukazał mu się Pan w dąbrowie Mamre, gdy siedział u wejścia do namiotu w skwarne południe. A podniósłszy oczy, ujrzał trzech mężów, którzy stanęli przed nim”. Ujrzawszy ich, wybiegł od wejścia do namiotu na ich spotkanie i pokłoniwszy się aż do ziemi i powiedział: „Rzekł: Panie, jeślim znalazł łaskę w oczach twoich, nie omijaj, proszę, sługi swego. Pozwól, by przyniesiono trochę wody, abyście obmyli nogi wasze; potem odpocznijcie pod drzewem." (I Ks. Mojżeszowa 18:1-4). Podczas tej wizyty Abraham otrzymał obietnicę, że będzie miał syna.

 
Później chrześcijanie zaczęli postrzegać trzech aniołów, którzy odwiedzili Abrahama, jako manifestację Trójcy Świętej. Fabuła znajduje szerokie odzwierciedlenie w sztuce. Z reguły obrazy artystów zachodnioeuropejskich nazywane są „Abrahamem i trzema aniołami” lub „gościnnością Abrahama w Mamra”, a w ikonografii prawosławnej fabuła znana jest jako „Trójca Starego Testamentu”. Drzewo, które było świadkiem tych wydarzeń, jest niezmiennie obecne na malowidłach. Jest powszechnie nazywany "Dębem Abrahama".
 

21

 

Abraham już dawniej, wychodząc z Chaldei, tajemnicę błogosławieństwa przez anioła otrzymał; ale ta tajemnica była jeszcze ukryta i otrzymał ją bardziej jako zadatek spełnienia się przyrzeczenia, iż stać się ma ojcem niezliczonego ludu. Teraz aniołowie tę tajemnicę w nim wzbudzili, a on o niej został oświecony.

 

Pan Bóg często objawia się nam w codziennych wydarzeniach, nie narzucając się ani nie wymuszając na nas dobrego przyjęcia. Sceną tych wydarzeń, jest także nasze życie rodzinne – codzienne obowiązki, praca, ciche i niepozorne oddawanie swego życia dla dobra domowników. Czy potrafimy nosić w sercu pamięć o tym, że przebywa wśród nas Pan Bóg? Czy pragniemy Mu służyć, ucząc się dostrzegać Go w tym, co dla wielu jest tylko bezsensownym trudem? Ani świętość, ani głęboki kontakt z Panem Bogiem nie jest sprawą przypadku. Składa się na nie wiele drobnych wyborów, wysiłek modlitwy, wierność własnemu powołaniu. Póki życia, wszyscy mamy szansę.