Menu

Gościmy

Odwiedza nas 160  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

Przyniósł więc ów żyd w koszach i klatkach wszystkie te osobliwości i ustawił około siedzenia Jezusa, a całe zgromadzenie przypatrywało się temu z podziwem. Gdy jednak uporczywie i z dumą obstawał przy poprzednim swoim twierdzeniu, spełniły się słowa Jezusa na wszystkim, co przyniósł. Najpierw zaczęły owoce pękać od wewnątrz, jakieś obrzydliwe robaki i owady zaczęły się z nich ze wszystkich stron wydobywać i pożarły je tak, że np. z jednego jabłka pozostał tylko kawałek łupinki, kołyszący się na głowie jednego robaka. Przyniesione zaś zwierzątka upadły na ziemię i wydały z siebie ropę; z tej wylęgły się robaki, które zaczęły pełzać po zwierzątkach i obgryzać je, tak że były podobne do padliny, ogołoconej ze skóry. Wszystko to było tak wstrętne, że zgromadzeni, którzy początkowo ciekawie cisnęli się bliżej, zaczęli teraz z krzykiem i strachem uciekać, tym bardziej, że Żyd ów również pobladł i pożółkł na twarzy, a ciało jego jak gdyby postrzałem rażone przekrzywiło się na jeden bok.

 

Na widok tego cudu rozległ się między tłumem niezmierny krzyk i hałas, a ukarany w ten sposób Żyd, jęcząc wyznał swój błąd i prosił Jezusa o zmiłowanie. Powstał taki rozruch, że musiano zawezwać naczelnika, który już powrócił do miasta, aby przywrócił spokój. Żyd wyznał publicznie, że niesłusznie postąpił i że poczynił niepotrzebne dodatki do prawdy.

 

Jezus widząc gorącą pokutę tego człowieka i słysząc, jak błagał obecnych, by wstawili się za nim i prosili o uzdrowienie go, pobłogosławił jego samego i przyniesione przez niego przedmioty. Wszystko wróciło natychmiast do dawnego stanu; owoce i zwierzęta przybrały pierwotną postać a sam Żyd, odzyskawszy również zdrowie, ze łzami wdzięczności rzucił się do nóg Jezusowi.

 

Od tego czasu poprawił się człowiek ten tak dalece, że stał się najgorliwszym stronnikiem Jezusa i wielu innych jeszcze nawrócił. Za pokutę rozdzielił wielką część swych pięknych plonów ogrodowych między ubogich. Cud ten ogromne uczynił wrażenie na wszystkich słuchaczach, którzy w celu posilenia się odchodzili i znów przychodzili. Cud taki potrzebny był tutaj, gdyż ludzie ci, chociaż nieraz przekonani byli o swoich biedach, trzymali się ich uparcie, jak to zwykle bywa u ludzi mieszanego pochodzenia; a właśnie oni pochodzili od Samarytan, połączonych mieszanymi małżeństwami z poganami, a następnie wypędzonych z Samarii. Dziś np. nie pościli na pamiątkę zburzenia Świątyni Jerozolimskiej, lecz na pamiątkę wypędzenia z Samarii. Uznawali wprawdzie swój błąd i ubolewali nad nim, a jednak w nim trwali i nie chcieli się go wyrzec.

 

Jezusa przyjęto tutaj dlatego tak uprzejmie, gdyż według dawnego jakiegoś objawienia, które jeszcze od pogan przeszło do nich, spełniło się obecnie wiele znaków, które miały im zapowiadać otrzymanie jakiejś szczególnej łaski od Boga. Objawienie to miał dać Bóg na tym właśnie miejscu, które się teraz nazywa miejscem łaski. Przypominam sobie tylko tyle, że raz poganie owi modlili się w jakiejś potrzebie na tym miejscu z wyciągniętymi w górę rękoma i otrzymali obietnicę, że gdy nowe źródła spłyną do jeziora, jak również do studni kąpielowej i gdy miasto zabuduje się tak, że dosięgnie z tej strony aż do studni, wtenczas otrzymają tę łaskę. A właśnie teraz spełniły się prawie do joty wszystkie te znaki. Pięć nowych wód spływało do jeziora, lub w pobliżu niego do Jordanu; spełnił się, też znak co do bocznej odnogi Jordanu, a do studni, położonej przy miejscu łaski, dopływała teraz świeża dobra woda.

 

Tu będzie Jezus chrzcił i wszystkie owe proroctwa, dotyczące wody, odnoszą się prawdopodobnie do miejsca chrztu. Tu była przedtem także zła woda. W tę stronę głównie rozszerzyło się miasto. Strona północna miasta, nisko położona, pełna jest zawsze uciążliwej mgły z otaczających ją bagien; mieszkał tu przeważnie motłoch pogański w nędznych chatkach. Za to w stronie południowo-wschodniej było mnóstwo nowych domów, ogrodów i plantacji, ciągnących się aż do miejsca łaski. Miejsce to położone było w dole, a otoczone wkoło równiną. Skutkiem częściowej zmiany koryta rzeki i przez powstanie nowej góry, zwróciła się jedna odnoga Jordanu ku zachodowi aż do tego ogrodu, tu koryto łączyło się z małą rzeczką i wraz z nią wracało do wspólnego łożyska, opłynąwszy dosyć sporą przestrzeń. A właśnie to było jednym z owych znaków, że woda Jordanu ma tędy płynąć.

 

W środku synagogi stoi wspaniała szafa na przechowywanie pism zakonnych. Na drugi dzień nauczał tu Jezus znowu, a na naukę przybyło wielu Żydów boso, według przepisu; nie wolno im było również dziś myć się i dlatego już wczoraj po nauce umyli się i wykąpali. Na sobie mieli dziś oprócz tego ubioru, co wczoraj, jeszcze długi czarny płaszcz z kapuzą, z jednego boku rozcięty i związany taśmami. Na prawej ręce mieli dwa proste czarne manipuły, na lewej jeden, a z tylu płaszcza ogon. Modlili się bardzo gorąco i śpiewali, a potem powkładali na się worki ze zrobionym umyślnie otworem na głowę i tak poubierani pokładli się twarzą do ziemi w krużgankach synagogi. To samo czyniły niewiasty po domach.

 

Już wczoraj pogaszono wszystkie ognie; wieczorem dopiero widziałam Jezusa przy uczcie w gospodzie. Jadł sam z uczniami przy nie nakrytym stole; inni jedli w przysionku w dziedzińcu. Z domu naczelnika miasta, przyniesiono zimne potrawy. Prócz tego stały na stole czarki z popiołem. Ludzie zmieniali się wciąż przy stole, przychodziło także wielu chromych i kalek, a Jezus nauczał podczas uczty. Stary, wczoraj nawrócony Żyd dał mnóstwo najpiękniejszych owoców na rzecz ubogich.

 

Na drugi dzień, to jest w szabat, nauczał Jezus znowu w synagodze. Po nauce wyruszył w kierunku północnym od miasta, w góry, w towarzystwie uczniów i około dziesięciu Żydów. Było tu bardzo pusto i dziko. Koło jakiegoś domu spoczęli nieco w cieniu drzew i posilili się potrawami i napojem, jakie im z owego domu wyniesiono.

 

Tu dawał Jezus swym towarzyszom rozmaite przepisy zachowania się na przyszłość, oznajmiając im zarazem, że wkrótce stąd odejdzie i że raz tylko jeszcze zawita w te strony. Między innymi upominał ich, aby przy modlitwie zachowywali się poważniej, a nie czynili tyle niepotrzebnych ruchów, w czym rzeczywiście przesadzali; przede wszystkim zaś, aby nie chowali w sercu swym surowości przeciw grzesznikom i poganom, lecz by i względem nich okazywali miłosierdzie. Na poparcie swych słów opowiedział im przypowieść o niesprawiedliwym włodarzu i tłumaczył im znaczenie przypowieści jakoby zagadkę. Dziwnym im się to wydawało, a Jezus objaśniał im, dlaczego czynność włodarza zasłużyła na pochwałę. Ze słów Jezusa wydawało mi się, jakoby przez niesprawiedliwego włodarza rozumiał synagogę, przez innych zaś dłużników sekty żydowskie i pogan. Synagoga powinna była zmniejszyć dług sektom i poganom, mając w swej ręce władzę i łaski, tj. posiadając nie zasłużenie i niesłusznie wielkie bogactwa, aby potem, jeśli zostanie odepchnięta, mogła się oprzeć na wstawiennictwie łagodnie traktowanych dłużników.

 

Każdy z nas w ciągu swego życia rani innych i jest przez nich raniony. Wszyscy musimy stawiać czoło zgorszeniom i pokusom. Jednak chrześcijanin, którego wiara ożywiana jest przez Pana Ducha Świętego, otrzymuje moc do przebaczenia i darowania wszystkich zranień i grzechów. Być może nie dokona się to natychmiast, pamietajmy jednak, że mamy do czynienia z Panem Bogiem, który porusza góry! Jeśli chcemy kochać i być kochani w tym życiu, musimy być gotowi przebaczać naszym winowajcom. W końcu Pan Bóg dał wszystkim mieszkańcom świata przykazanie kochania ciebie! Praktykowanie naszej wiary obejmuje przebaczanie innym, a staje się to możliwe, gdy pokładamy ufność w mocy Pana Boga, a nie naszej własnej.