Gdy Maryja się narodziła, widziałam ją w niebie przed Trójcą Przenajświętszą i na ziemi na rękach Anny w jednymi i tym samym czasie; widziałam też radość wszystkich chórów niebieskich. Widziałam, że jej wszystkie zbawienia i losy w sposób nadprzyrodzony oznajmione zostały. Miewam często takie widzenia; lecz są one dla mnie nie do wypowiedzenia, a dla ludzi pewno niezupełnie zrozumiałe, dlatego o nich nie mówię.
Maryja została pouczona o nieskończonych tajemnicach. Gdy to widzenie się skończyło, płakała na ziemi.
Widziałam też ogłoszenie poselstwa o jej narodzeniu w otchłani i widziałam patriarchów niezmiernie się radujących, przede wszystkim zaś Adama, i Ewę, że spełniła się teraz obietnica, dana im w raju. Widziałam też, że patriarchowie w swym stanie łaski postąpili naprzód, że miejsce ich pobytu się rozszerzyło i więcej rozwidniło i że większy wpływ na ziemię otrzymali. Było, jakoby wszelka ich praca i pokuta i wszelkie usiłowania, błagania i pragnienia czasu ich życia, jako owoc dojrzały.
Widziałam wielkie poruszenie i radość w całej przyrodzie i we wszystkich zwierzętach i ludziach, słyszałam też śpiew słodki. Lecz wśród grzeszników panowała wielka trwoga i skrucha. Widziałam mianowicie w okolicy Nazaretu i w ogóle w Ziemi Świętej licznych opętanych, którzy w godzinie jej narodzenia zupełnie jakby oszaleli. Krzyczeli okropnie i byli to w tę, to w tamtą stronę rzucani, a szatani siedzący w nich ryczeli: musimy ustępować, musimy wychodzić!
Najbardziej cieszyłam się, widząc tejże nocy, w której narodziła się Maryja, także sędziwego kapłana, Symeona, przebywającego w świątyni. Widziałam, jak wskutek głośnego krzyku opętanych, którzy w jednej z ulic przy górze świątyni byli zamknięci, przebudził się. Symeon, który razem z innymi miał nadzór nad nimi, wyszedł w nocy przed dom, pytając skąd pochodzi ten krzyk, który wszystkich ze snu budzi. Wtedy najbliżej znajdujący się opętany zakrzyknął okropnie, iż musi wyjść. Symeon otworzył mu, a szatan zawołał: „muszę wychodzić, musimy wychodzić; urodziła się dziewica, tak wielu jest na ziemi aniołów, którzy nas dręczą, musimy wychodzić i już nigdy nie wolno nam opanować człowieka." Widziałam teraz owego człowieka strasznie na tym miejscu przez szatana miotanego, aż wreszcie wyszedł z niego. Symeon modlił się. Cieszyłam się bardzo, widząc teraz starego Symeona.
Widziałam także prorokinią Hannę i inną nauczycielkę Maryi przy świątyni, przebudzone i w widzeniach pouczone o narodzeniu dziecięcia. Mówiły ze sobą o tym zdarzeniu. Sądzę, że miały wiadomości o Annie.