Po uczcie przebrano ją jeszcze raz w komnacie przed ołtarzem. Ubierali ją siostra Anny z Zeforys i jeden kapłan. Kapłan wyjaśnił znaczenie szat, mówiąc przy tym o rzeczach duchowych. Teraz otrzymała Maryja szaty najbardziej świąteczne, fioletową sukienkę, a na nią kolorowo haftowany napierśnik, który ściągnięto po bokach z naplecznikiem i przymarszczono nim sukienkę, a kończył się u dołu spiczasto; na to włożono fioletowy płaszcz, szerszy i wspanialszy, w tyle zaokrąglony i w ogóle nieco powłóczysty, jakby ornat. Pod piersiami zapięty, miał u ramion otwory, w które ramiona można było włożyć. Gdy był zapięty, można było widzieć z przodu pięć rzędów prostopadle ku dołowi idących, złotem wyszywanych ozdób. Środkowa była rozdzielona, i zapinała się na guziki czy też haczyki. Brzeg płaszcza był haftowany. Potem włożono jej na głowę wielki mieniący się welon, który z jednej strony wydawał się biały, z drugiej fioletowy, następnie włożono jej koronę spojoną u góry pięcioma klamrami. Składała się ona z cienkiej, wewnątrz od złota lśniącej, szerokiej obręczy; górny brzeg był szerszy i miał ząbki z gałeczkami. Zewnątrz była jedwabiem obciągnięta i ozdobiona różyczkami z jedwabiu, do których pięć pereł było przytwierdzonych; pięć łuków z jedwabiu górą łączyło się, spojonych na samym wierzchu gałeczką. Napierśnik złączono na plecach, z przodu miał jednakże sznury. Płaszcz był połączony nad piersią tasiemką, która przechodziła przez odstający na napierśniku guzik, aby nie uciskała; pod górną częścią ciała schodził się, a w tyle opadał w fałdy, wychylające się spoza ramion.
Maryję postawiono w tym świątecznym stroju na stopnie przed ołtarzykiem. Małe dziewczęta stały po bokach. Teraz dopiero powiedziała, jakim podda się umartwieniom: że nie będzie jadała mięsa, ani ryb, ani używała mleka, lecz napoju, zgotowanego z wody i rdzeni sitowia, co w Ziemi Obiecanej tylko ludzie ubodzy pijają, i czasami nieco soku terebinty. Wygląda on jak biały olej, jest gęsty i bardzo orzeźwiający, lecz nie tak delikatny jak balsam. Wyrzeka się także używania wszelkich przypraw korzennych i owoców, prócz pewnych żółtych jagód, rosnących w postaci gron. Znam je dobrze, jadają je tam dzieci i ludzie biedni. Także na gołej chce sypiać ziemi i każdej nocy trzy razy na modlitwę wstawać; inne tylko raz wstawały.
Anna i Joachim słysząc to wszystko, płakali. A stary Joachim, zalewając się łzami, przycisnął dziecię do piersi i rzekł: ach! dziecię moje, to za wiele na ciebie, jeżeli tak wstrzemięźliwie chcesz żyć, to ja, starzec, już cię nie zobaczę. Była to chwila bardzo wzruszająca.