Strona 9 z 9
18 listopada 1980 r. Watykan wydał dwa znaczki upamiętniające siódme stulecie śmierci świętego Alberta Magnusa. Wartość 300 lirów przedstawia św. Alberta z jego misji pokoju. Wartość 400 lirów przedstawia św. Alberta jako ucznia i biskupa. Na górze każdego znaczka wydrukowano napis „S. ALBERTUS MAGNUS 1280–1980”. Wartość pojawia się w prawym dolnym rogu znaczka o wartości 300 lirów i lewym dolnym rogu znaczka o wartości 400 lirów. „POSTE VATICANE” pojawia się wzdłuż lewej granicy znaczka o wartości 300 lirów i prawej granicy znaczka o wartości 400 lirów. Profesor Angelo Canevari wykonał szkice.
Gdy – jak głosi podanie – objawiła się Maryja Panna młodemu Albertusowi i obdarzyła go całą wiedzą o wszechświecie, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, wstąpił do zakonu dominikańskiego, w ramach którego studiował teologię.
Nie ma nic mniej chrześcijańskiego niż stwierdzenie, że wystarczy nam Biblia i różaniec i nie musimy interesować się tym, co nas otacza. Kogo jak kogo, ale to właśnie nas świat powinien fascynować. To my, którzy kochamy Autora świata, powinniśmy być najmocniej zainteresowani Jego dziełem. Właściwie każdy z nas powinien być pasjonatem nauki. I to nie tylko jakiejś wąskiej dziedziny, związanej z osobistym wykształceniem. Jak uczy przykład Alberta Wielkiego, zdrowa wiara powinna popychać nas do interesowania się dosłownie wszystkim.
Świat jest śladem Stwórcy, po którym możemy Go poznać. Dlatego jako chrześcijanie nie możemy się nie interesować światem. Zwierzęta, rośliny, atomy, gwiazdy, galaktyki, ewolucja – wszystko to powinno interesować tych, którzy deklarują wiarę w Boga Stworzyciela.
Przy wszystkich swoich obowiązkach uniwersyteckich i kościelnych Albert znajdował czas przede wszystkim na to, by badać wszystko, co go otaczało. Nie ma w tym żadnej przesady – ten człowiek interesował się dosłownie wszystkim. Używając dzisiejszych pojęć, można powiedzieć, że interesował się między innymi anatomią, botaniką, zoologią, optyką, medycyną, chemią, geologią, rolnictwem, astronomią.
Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga.
Pisma Albertusa zebrane w 1899 r. Trafiły do trzydziestu ośmiu tomów. Pokazały one jego płodne nawyki i dosłownie encyklopedyczną wiedzę na takie tematy, jak logika, teologia, botanika, geografia, astronomia, astrologia, mineralogia, chemia, zoologia, fizjologia, frenologia i inne; wszystko to było wynikiem logiki i obserwacji. Był chyba najlepiej czytanym autorem swoich czasów.
1257 roku 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, Bronisława miała wizję o św. Jacku Odrowążu, dominikaninie, którego legenda wiąże węzłem pokrewieństwa z Bronisławą. Klęcząc w chórze zakonnym ujrzała go prowadzonego przez Matkę Boską do chwały niebieskiej. Chcąc przekonać się czy św. Jacek rzeczywiście opuścił ziemię, wraz z dwiema siostrami udała się do Klasztoru Dominikanów w Krakowie, gdzie zastała braci zakonnych i tłum osób przygotowujących się do pogrzebu św. Jacka.
Święty Kajetan i Matka Boża, oryginał 1754 rok, grafika francuska, odcisk jednostronny na grubym papierze, 30 x 36 cm.
Św. Kajetan mawiał, że nie ma innej drogi do Nieba jak przez niewinność lub pokutę. Jeśli się utraciło niewinność, nie pozostaje nic innego jak pokuta.
Założyciel Zakonu Kleryków Regularnych, popularnie zwanych teatynami pochodził z Lombardii, a żył na przełomie XV i XVI wieku. Natychmiast po chrzcie matka poświęciła go Najświętszej Maryi Pannie, pokornie błagając, by go strzegła. I tak, całe jego życie świadczyło o tym, jak skuteczne były jej modlitwy. Kajetan całkowicie poświęcił się Panu Bogu do tego stopnia, że już w dzieciństwie mówiono o nim: święty.
Kajetan często klęczał w maleńkiej kaplicy Żłóbka w bazylice Najświętszej Maryi Panny (Santa Maria Maggiore) w Rzymie przed tą świętą relikwią. Zatopiony w rozważaniu dobrodziejstwa wcielenia Słowa Przedwiecznego, wzruszony do głębi miłował Boską Dziecinę, a jego łzy nieraz zraszały podłogę kapliczki.
W cichą noc Bożego Narodzenia 1517 roku Kajetan, adorując Dzieciątko i Jego Matkę w tej bazylice, dostąpił niewypowiedzianego szczęścia. Oto, jak opisał to w liście do Służebnicy Bożej, siostry Laury Mignani: „Ja, śmiałek, w godzinie Jego narodzin sam stałem przed Świętym Żłóbkiem. Doznałem pocieszenia mojego Ojca, adoratora Żłóbka świętego Hieronima, którego kości są ukryte w kaplicy i z ufnością, z ręki bojaźliwej Dziewicy, nowej Matki, mojej Mistrzyni wziąłem czule Ciało Dzieciątka – ucieleśnienie Odwiecznego Słowa. Moje serce musiało być niezwykle twarde, skoro nie roztopiło się w tym momencie! Z pewnością musiało być z najtwardszego diamentu”.
Ten święty człowiek miał też wiele wizji w swoim życiu i często był widziany w stanie ekstazy. Posiadał dar proroctwa i czynienia cudów.
Feliks z Kantalicjo, właściwie. Feliks Porri (ur. 1515 w Cantalice we Włoszech, zm. 1587 w Rzymie) – włoski kapucyn, święty katolicki.
Jak głosi legenda, Feliks od najmłodszych lat lubił podczas pracy robić krzyże z patyków albo rzeźbić je w korze, modlić się przed nimi, rozważając cierpienia Jezusa, i rozdawać je innym. Ten zwyczaj praktykował do końca swego życia.
Był Kwestarzem – Ewangelizatorem w klasztorze, w którym ponad 40 lat przebywał.
Ojciec Lupus, w klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Rzymie, widział pewnej nocy, jak brat Feliks rzucił się na ziemię przed głównym ołtarzem i błagał Matkę Bożą, aby zechciała mu dać na chwilę swoje Dziecię. Po chwili obraz Maryi w głównym ołtarzu ożył. Matka Boża podeszła do brata Feliksa i złożyła mu w ramiona Boże Dzieciątko. Czule i delikatnie wziął Je w objęcia, przytulił do siebie. Z radości łzy ciekły mu po twarzy. Na podstawie tego zdarzenia brat Feliks przedstawiany jest w ikonografii chrześcijańskiej przeważnie z Dzieciątkiem Jezus.
Pewnego razu na modlitwie Bóg dał mu poznać chwilę śmierci oraz cześć jaką będzie odbierać na ziemi. Wkrótce po tym objawieniu rozchorował się i dostał gorączki. Chociaż rozpoznał znak zbliżającej się śmierci, udał się na kwestę. Brat Matteo, czujny i wierny towarzysz, zauważył osłabienie br. Feliksa i namówił go do powrotu do klasztoru. W chorobie otrzymał wszelką pomoc duchową i materialną. Radość wypełniła jego serce, gdy mu powiedziano, że czas przyjąć Wiatyk. Wyszeptał tylko: „Deo gratias”. Ze szczerą pokorą przeprosił braci za przykrości i za kłopot, który im sprawił. Po przyjęciu Wiatyku drżącym głosem wyśpiewał „O Sacrum Convivium”, po czym poprosił, by go zostawiono sam na sam z Bogiem. Brat Urban, który pozostał przy umierającym, twierdził, że Jezus i Maryja ukazali się umierającemu.
Sanktuarium w Oropie – zespół budynków kościelnych położonych w gminie Biella. Jest położone na wysokości 1159 m n.p.m. w małej alpejskiej dolinie. Zgodnie z legendą, czarna drewniana figura Maryi wyrzeźbiona przez Św. Łukasza Ewangelistę została znaleziona w Jerozolimie przez św. Euzebiusza i przywieziona do Oropy w IV w. Została umieszczona w małej wnęce skalnej, ale czczony wizerunek oropejski został dopiero podczas ostatniej koronacji, tej z 1920 r.
Do cudownej figury Matki Bożej Królowej Gór pątnicy przybywają od XIII w., początkowo z północnych i środkowych Włoch a następnie z całej Europy. Dzięki wstawiennictwu Matki Bożej w tym miejscu mieszkańcy pobliskiej miejscowości Biela zostali uratowani podczas oblężenia w 1232r. oraz ocaleli od zarazy w latach 1300, 1522, 1599. W podziękowaniu za ratunek mieszkańcy obiecali Maryi coroczną pielgrzymkę do Oropy.
Posąg przedstawia scenę opisaną w Ewangelii Łukasza 2:22-24 jako ceremonia oczyszczenia (Maryi) oraz ofiarowania i poświęcenia Dzieciątka Jezus Panu Bogu. Zostały one dokonane zgodnie z Prawem Mojżeszowym czterdzieści dni po narodzinach Pana Jezusa. Maryja trzyma w prawicy monety na ofiarę świątynną.
Matka Boża bardzo przywiązała się do tego świętego miejsca. Kiedy ponad tysiąc lat później grupa mnichów próbowała przenieść ją w nowe miejsce, odmówiła pójścia. Pozwoliła się przesunąć o pół mili, ale potem wysoki na trzy stopy drewniany posąg stał się tak ciężki, że nikt nie mógł jej ruszyć, dopóki nie zdecydowano się zwrócić jej do jaskini. Na pamiątkę tego wydarzenia wzniesiono „Kaplicę Transportu” na miejscu, gdzie odmówiła przeniesienia jej dalej od jaskini.
W nocy 26 lipca 1620 r., w święto św. Anny (zgodnie z tradycją Matki Boskiej) Anna ukazała się zakonnicy i powiedziała jej, że będzie miło Niebu, jeśli posąg zostanie ukoronowany. Ponieważ Madonna z Oropy dokonała tak wielu cudów i stała się tak ważna dla Włochów, co sto lat otrzymuje nową koronę i cztery razy do tej pory została ukoronowana przez papieża, w 1620, 1720, 1820 i 1920 roku. Stąd 3 korony i aureola z gwiazdami wysadzanymi diamentami. Podobnie jak wiele Czarnych Madonn, Matka Boża z Oropy została wezwana przeciwko Czarnej Śmierci i dżumie.
Jest pewna legenda o Matce Bożej Oropskiej.
Młoda dziewczyna Linora rosła pięknie jak kwiat, lubiła łatwo chodzić po górskiej szorstkości, uzbrojona w łuk, polować na sarny lub chodzić po lesie pod promieniem księżycowym. Ser Benigno z doliny Andorno widział to. Był bardzo brzydki, kulawy i mrużący oczy: „Gdybym mógł, z pomocą diabła, być może Linoranon by mnie nie odrzuciła” – pomyślał.
Pojawił się przywołany: „Czy potrzebujesz mnie, sławny panie? Jestem tutaj”.
„Naprawdę potrzebuję cię messer Satanasso: uczyń mnie pięknym i bogatym, abym mógł podbić Linory serce”. Jedno słowo, a diabeł przemienił go w młodego człowieka o doskonałych formach. Uczynił go bogatym; wesołym na twarzy z torbą uzbrojoną w złoto, ale został wyśmiany przez wierną dziewicę. „To moje bogactwo las, nawyk fal, kwiatów, ostry powiew wiatru i moje wolne pragnienie... I uważaj, bo jeśli nie pójdziesz ode mnie z tymi dobrymi, mam łuk, który nigdy nie zawiedzie?”.
Nagle Benigno zerwał łuk od dziewczyny, która przerażona uciekła, przywołując Madonnę d'Oropa. Szedł za nią, niemal diabolicznie opętany, błysnął siarkowy płomień. Ale nagle człowiek zamienił się w bestię: z jego gardła rozległ się dźwięk bestii. Ogarnięty wściekłym gniewem, kilkakrotnie złamał czaszkę i zmarł, przeklinając Króla Zła, który przybył triumfalnie i szydząc, wziął na siebie resztki przeklętego.
W rzeczywistości dla młodej dziewczyny zaczęły się pokusy. Spacerując po jej drogim lesie, przystojny rycerz, ubrany na czarno, przedstawił się jej, oferując jej wspaniały szmaragdowy pierścień: „Jestem Ser Polluce” oświadczył: „Jeśli zgodzisz się zostać moją oblubienicą, zabiorę cię na grzbiet mojego konia i zabiorę cię do odległych i wspaniałych krajów, których będziesz królową”. Linora przywołała Dziewicę z Oropy i skacząc cudem, dotarła na szczyt wysokiego buku.
Pojawił się nieśmiertelny anioł, który przybył uratować czystą kobietę. Natychmiast Ser Pollux zamienił się w diabolicznego wojownika, który zaangażował się w walkę z Cherubami. To była straszna walka, w której nawet natura z sykami, rykami stała się jej częścią. Na wysokim buku Linora drżała od stóp do głów.
Wtedy Cherubowie uznali za stosowne położyć kres nadludzkiej strefie dziecięciu: uśmiechając się, głowę Lucyfera dotknął a uderzony diabeł spadł z przerażającym łomotem w skalistą otchłań, która go pochłonęła.
Następnego dnia Linora ukazała się swoim towarzyszom i pasterzom, otoczona światłem i ozdobiona niebiańskim pięknem. Z góry na górę, ze skoku na skok, z wioski do wioski rozbrzmiewało echo pobożnych dzwonów, które z radością biły, wychwalając Madonnę.
Poniższe orędzie Matki Bożej ma sens do dziś. Trzeba oczywiście oderwać się od pierwszej interpretacji, zgłoszonej przez kowala z XV wieku, która mogłaby sugerować „groźną” Dziewicę (jeśli się nie nawrócisz, spadną nieszczęścia). Czy w rzeczywistości lód nie reprezentuje obojętności, niewrażliwości, braku miłości? I czy ten brak miłości nie jest źródłem tak wielu nieszczęść, które nękają świat? Ten, kto się nawraca, kto wybiera kłosy pszenicy, postanawia pozwolić, aby miłość Boża oświeciła jego życie i użyźniła je.
3 maja 1491 roku Dziewica ukazała się kowalowi z Orbey (Haut-Rhin) o nazwisku Thierry Schoeré. Jest to jedyne objawienie maryjne w Alzacji i jedno z najstarszych miejsc objawień na świecie uznanych przez Kościół.
„Nie bój się, idź, szybciej niż kroczysz... Powiedz miejscowym, niech zmienią swoje życie i przyjdź tu w procesji”. Są to słowa wypowiedziane przez Dziewicę ponad 500 lat temu do alzackiego kowala idącego na rynek. Wezwanie do nawrócenia, które pozostaje aktualne.
Thierry Schoeré udaje się na rynek w Niedermorschwihr, aby kupić zboże. Po drodze, około dziesiątej rano, w miejscu zwanym „Habtal”, zatrzymuje się, aby modlić się u stóp dębu, na którym, jak to jest w zwyczaju, przymocowany jest krucyfiks ku pamięci człowieka, który zmarł tam przypadkowo.
Nagle widzi jasne światło, w centrum którego odróżnia Dziewicę, ubraną na biało, trzymającą w prawej ręce trzy kłosy pszenicy zamontowane na jednej łodydze, a w drugiej kostkę lodu.
Sopel lodu, wyjaśnia Dziewica, reprezentuje nieszczęścia, które spadną na region, jeśli mieszkańcy nie zgodzą się nawrócić i odpokutować za swoje grzechy. Pszenica, symbol obfitości, symbolizuje natomiast błogosławieństwa, które Pan Bóg jest gotów wylać na tych, którzy zmieniają swoje życie i zwracają się do Niego. „Wstań, dobry człowieku, i słuchaj. Spójrzcie na te kolby. Są symbolem obfitości pięknych zbiorów, które wynagrodzą cnotliwe istoty” – mówi łagodnie Matka Boża.
Będąc na rynku, Thierry Schoeré wie, że ma misję, aby to wezwanie do nawrócenia było znane wszystkim. Ale nie odważył się mówić. Wtedy Dziewica wysyła znak: worek pszenicy, który chce załadować na swojego wierzchowca, jest tak ciężki, że nie może go podnieść, symbol wszystkich lęków, które Go paraliżują. Gromadzi się już tłum, a on postanawia jednak przekazać przesłanie Dziewicy Maryi. Robiąc to, z łatwością podnosi worek pszenicy.
WŁOCHY –1974: znaczki, przedstawiają Pana Chrystusa koronującego króla Sycylii Rogera II; symbolicznie pokazując, że władza króla pochodziła bezpośrednio od Pana Boga, mozaika w kościele La Martorana w Palermo oraz króla Wilhelma II ofiarującego model kościoła Dziewicy, mozaika z katedry w Monreale, Wilhelm II ufundował katedrę w Monreale. Dante w Boskiej komedii umieścił króla Wilhelma II zwanego Dobrym (wnuka Rogera II) - w raju.
Wyjątkowym przypadkiem jest niewątpliwie obecność dwóch arcybiskupstw z ich katedrami, które znajdują się zaledwie 7 km od siebie: Palermo i Monreale.
Mozaikowy panel przedstawiający Rogera ukoronowanego przez Pana Chrystusa prawdopodobnie znajdował się w przedsionku przy przedniej ścianie kościoła, który został rozebrany pod koniec XVI wieku z powodu zmian strukturalnych w układzie kościoła. Można go teraz zobaczyć w holu wejściowym, po prawej stronie. Ze złotego tła wyłaniają się dwie postacie, jedna przedstawiająca Rogera II, pierwszego króla Sycylii, a druga Pana Chrystusa. Władca ma pochyloną głowę, oczy zwrócone ku wiernym i wyciągnięte ręce w postawie modlitewnej i adorującej. Ubrany jest w wystawną i bogatą bizantyjską szatę przetykaną złotem. Ciemnoniebieska szata jest przepasana lorosem – szeroką, bogato haftowaną szarfą, która przebiega wzdłuż obu ramion, obejmuje go w pasie i zwisa z lewego przedramienia. Korona przypomina również bizantyński kamelaukion z dwiema zwisającymi pendiliami. Jest to wymowny dowód aspiracji Rogera II do godności cesarskiej, a jego ziemskie podboje po wschodniej stronie Adriatyku miałyby zyskać aprobatę nadprzyrodzoną. Pan Chrystus jest umieszczony nieco wyżej, jego spojrzenie jest majestatyczne i surowe, w jednej ręce trzyma zwój, a drugą koronuje Rogera. Obu towarzyszą greckie inskrypcje identyfikujące ich jako „Króla Rogera” i „Chrystusa”. Ten mozaikowy panel, ze swoim silnym znaczeniem symbolicznym, zawiera również przesłanie polityczne: Roger jest koronowany bezpośrednio przez Pana Chrystusa, bez żadnego innego ziemskiego pośrednika; jego moc pochodzi od Pana Boga.
Po rozgromieniu armii papieskiej pod Galluccio i wzięciu papieża do niewoli, Roger zmusił Innocentego do zatwierdzenia go w królestwie Sycylii, z zwierzchnictwem nad całą Italią na południe od rzeki Garigliano.
Natomiast narodziny katedry i archidiecezji Monreale są owiane legendą. W rzeczywistości, zgodnie ze starożytną tradycją, król Wilhelm II, zwany Dobrym, bardzo oddany Dziewicy Maryi, podczas polowania w pobliżu obecnego miasta, zasnął pod drzewem chleba świętojańskiego i gdy pojawiła się Dziewica, pokazała mu skarb, z którego zbuduje duży kościół, wokół którego wzrośnie obecne Monreale. Ten istotny aspekt życia króla Wilhelma został opisany w książce Francesco Testa, arcybiskupa Monreale w latach 1754-1773, zatytułowanej „O życiu i czynach Wilhelma II, króla Sycylii”, wydrukowanej w Monreale w 1769 roku.
Kardynał Rodolfo Grosparmi, biskup Albano i legat apostolski, konsekrował świątynię w 1267 roku zbudowaną przez króla Wilhelma II, poświęcając ją Maryi Pannie.
Benedyktyński kompleks opactwa Monreale, w tym katedra i połączony z pałacem Williama, miał stać się siłą napędową wiary chrześcijańskiej przez stu mnichów z Cava dei Tirreni i rozprzestrzenił się w 72 lennach arcybiskupstwa – wciąż silnie naznaczonych obecnością muzułmanów – co uczyniło Monreale jedną z najpotężniejszych i najbogatszych diecezji tamtych czasów.
Twórcy mozaik nie są znani. Wszystko wskazuje jednak na to, że pochodzili z Grecji, być może z samego Konstantynopola, gdzie w sztuce panował tak zwany styl komneński, którego nazwa pochodzi od ówczesnej rodziny cesarskiej.
Błogosławiona Aniela Salawa należy do nielicznych polskich mistyczek. Chociaż nie miała wykształcenia, odznaczała się nadzwyczajną inteligencją i zrozumieniem mechanizmów życia duchowego. Postać, która pięknie pokazuje, jak w najtrudniejszych nawet warunkach życia można się uświęcić: żyć Panem Bogiem i z Panem Bogiem.
Nawet Szatan nie pokonał mocnej wiary, kiedy podsunął Anieli jeszcze jedną pokusę: obiecał, że przestanie ją dręczyć, jeżeli zgodzi się choćby na mały grzech dobrowolny – niechby zgodziła się na niego chociażby myślą. Ale Aniela za nic nie chciała dobrowolnie Pana Boga obrazić, więc i tę pokusę zwalczyła.
Duch ciemności przemieniał się w „anioła światłości”, przekonując ją o wielkiej jej wartości i doskonałości, pragnąc w Anieli obudzić pychę. Ale i to mu się nie udało.
Wtedy szatan zaczął fizycznie znęcać się nad Anielą: bił ją, męczył, raz nawet jeden z kapłanów widział u niej skaleczenie. Napaści te zdarzały się zazwyczaj w bezsenne noce, a były tak męczące, że przychodzące rano koleżanki widziały jej zmęczenie i wycieńczenie.
Ale podczas cierpień miała też Aniela przeżycia mistyczne: Pan Bóg ukazywał jej przeróżne sceny z Męki Pana Jezusa. Pociechą wielką były też rozmyślania o wielkiej ofierze cierpiącego Zbawiciela.
Aniela Salawa otrzymała od Pana Boga jeszcze jedną wyjątkową łaskę. Łaską tą było poznanie przez nią przyszłości odnośnie do wielu faktów i osób. Wielu swoim bliskim przepowiedziała, co ich spotka w przyszłości. Wiele przepowiedni odnosiło się do życia wewnętrznego jej przyjaciółek. Przepowiedziała też swoją śmierć.
W swoim dzienniczku pisała również: „Matka Najświętsza uczyła mnie, jak się mam przygotować na sąd po śmierci, a ja Ją prosiłam, żeby mi uprosiła łagodność u Pana Jezusa. Było mi też powiedziane, jak z maleńkich grzechów trzeba się spowiadać i w duszy wiedziałam, że to jest dość wielka obraza Pana Boga. Bardzo się obawiam, czy nie ulegam złudzeniu, kiedy czuję taki wstręt do wszelkiej dobroci ludzkiej. A przeciwnie, bo nie mogąc w żaden sposób przyjść do prostoty, ni pokory, ni łagodności, ni cichości, o co byłam tak upominana. Bo zawsze po takim rozpaleniu jakoby gorliwości, mam wielkie napominanie w duszy!”.
Z czasem zaczęła być obdarzana nadzwyczajnymi łaskami, ale o nich mało wiadomo, jedynie z urywkowych wyznań samej Anieli. Wspominała na przykład, że „Pan Jezus przychodził do niej i powierzał jej wielkie tajemnice”, które odnosiły się albo wprost do jej osoby, albo do dusz jej bliskich przyjaciółek.
W Wielkim Poście w piątki, gdy odprawiała adorację w kaplicy Męki Pańskiej, zamiast białej Hostii widywała twarz Pana Jezusa albo Dzieciątko Boże.
Leżąc w szpitalu chore słyszały, jak Aniela rozmawia z Matką Bożą i Teresą od Dzieciątka Jezus, wówczas jeszcze nie świętą i nie błogosławioną. Następnego dnia rano Aniela przyjęła Komunię św. Potem leżała z zamkniętymi oczami, skupiona wewnętrznie. Po południu przyszły ją odwiedzić siostra i niektóre przyjaciółki. Pożegnały się i o godzinie czwartej po południu Aniela Salawa umarła.