Gościmy

Odwiedza nas 49  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Święty Jan urodził się około roku Pańskiego 1414 z cnotliwych i bogobojnych rodziców, Jana i Katarzyny, w miasteczku Dukli, w diecezji krakowskiej.

 

Szczególne miał nabożeństwo do tajemnicy Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej i do Jej boleści. Codziennie odmawiał na Jej cześć tak zwane Officium Parvum, a koronki z rąk nie wypuszczał. Razu też pewnego, gdy w nocy trwał na modlitwie w kościele lwowskim przed Jej ołtarzem, objawiła się mu Boża Rodzicielka z Dzieciątkiem Jezus niepojętej jasności, upewniając go, iż jest w łasce Bożej, że osiągnie niechybnie chwałę niebieską i że będzie szczególnym Patronem swojego narodu.

 

Wśród chmur objawia mu się Matka Boża z Dzieciątkiem, która – jak głosi tradycja – wskazała mu drogę życia zakonnego.

 

190

 

318

 

133

 


Za Jego przyczyną dokonało się wiele cudów. Między innymi w czasie wybuchu powstania kozackiego Bohdana Chmielnickiego. Ocalenie miasta Lwowa w 1648 roku przypisywano cudowi. Opowiadano, że Chmielnicki i Tuhaj-bej w czasie oblężenia ujrzeli w chmurach wieczornych nad klasztorem bernardynów postać zakonnika, klęczącego z wzniesionemi rękami i widokiem tym przestraszeni, dali znak do odwrotu. OO. Bernardyni uznali, że to był bł. Jan z Dukli; to też po opuszczeniu Lwowa przez Kozaków, całe miasto udało się do grobu jego z procesją, złożyło tamże koronę, a w następnym roku wystawiło przed kościołem bernardynów kolumnę, która do dziś dnia istnieje. Na szczycie tejże znajduje się postać Jana z Dukli w takiej postawie, jak go wówczas w chmurach widziano, a w środku kolumny napis: "Miasto Lwów za przyczyną Jana z Dukli 1648 cudownie uwolnione od oblężenia Bohdana Chmielnickiego i Tohaja-beja, chana tatarskiego.  Pomnik ten wystawiło społeczeństwo w 1649 r.”.

 

Opisałem to wydarzenie w artykule „Jan II Kazimierz” w rozdziale „Millenium”.

 

Umarł 29 września 1484 r., po odmówieniu wraz z braćmi psalmów pokutnych. Ostatecznie Jan z Dukli został beatyfikowany przez Ojca Świętego Klemensa XII 21 stycznia 1733 roku. Na kanonizację musiał czekać aż do pontyfikatu papieża Polaka bł. Jana Pawła II, który ogłosił go świętym 10 czerwca 1997 roku w Krośnie. Wspomnienie liturgiczne św. Jana z Dukli przypada 8 lipca.

 

Jedna  z legend mówi jak błogosławiony Jan jest niesiony przez Aniołów:


„Dnia pewnego - ubrany już w ornat i mając kielich w ręku, bo właśnie wychodzić miał ze Mszą świętą, spostrzegł, że przełożony jest w zakrystii, zwrócił się doń przeto z pokornym zapytaniem dowiadując się o ołtarz: - Dokąd, Ojcze, każesz mi iść ze Mszą świętą? Przełożony, który w tym czasie jakąś ważną sprawą był zajęty, zbył go niecierpliwym słowem - do Lwowa! Sługa Boży, jakby w tym słowie nie uważał nic niezwykłego - skłonił się głęboko i z kielichem w ręku przeszedł kościół, wyszedł na ulicę miasta, skierował się potem na drogę wiodącą w stronę Lwowa i szybko szedł coraz dalej i dalej. Po dobrej godzinie drogi był już w Komborni, ale mocno znużony. Promienie słońca dogrzewały silnie, uczuł gwałtowne pragnienie, siadł przeto na chwilę opodal gościńca przy obfitym źródełku, chcąc w jego chłodzie orzeźwić się nieco. Wody napić się nie śmiał wszakże winien być na czczo skoro idzie ze Mszą świętą, wprawdzie daleko do Lwowa, lecz tak mu kazano. Więc tylko przeżegnał źródełko, wodą obmył zeznojone lica i w tej chwili sam nie wie, we śnie to, czy na jawie, lecz jakimiś potężnymi dźwignion ramionami, wznosi się w jasne błękitu przestworza. Cudnej piękności młodzieńcy niosą go w powietrzu, jakby na skrzydłach wiatru pomyka z nieopisaną szybkością. Tam daleko u dołu mija wioski i miasta, płynie ponad góry i rzeki. Czasem i trudno mu dojrzeć co tam jest w dole, tak szybko go niosą. Raz tylko rozeznał miejscowość jedną, znaną sobie z poprzednich swych podróży. To skromna wioska ruska Prałkowice pod Przemyślem. Na jej polach ludzie pracowali. Zdumieni jakimś szumem nadprzyrodzonym spojrzą w górę, a tam Anieli Pańscy niosą zakonnika we franciszkańskim habicie. Rzucili się na kolana, a Jan z Dukli błogosławił im z wysoka. I znów leci na skrzydłach anielskich niestrudzonych a chyżych, mija łany bogate, lasy obfite, pagórki zielone, rzeki wartkie. Już widzi tam przed sobą na przedzie jakieś miasto warowne, z zamkiem na wzniosłej górze, patrzy bliżej, to dobrze znany mu Lwów. I w tej chwili ręce anielskie stawiają go bezpiecznie na progu kościoła franciszkańskiego we Lwowie. Podróż z Komborni trwała chwilę tylko. A po tej chwili Jan z Dukli, posłuszny rozkazowi otrzymanemu w Krośnie, wyszedł tegoż dnia, tylko w godzinę później ze Mszą świętą we Lwowie”.

 

Polichromia z kościoła św. Jana z Dukli w Dukli (w Jego Sanktuarium) namalowana przez Tadeusza Popiela, przedstawia wizję wprowadzenia św. Jana do nieba przez anioły - tak zwana apoteoza św. Jana z Dukli.

 

191

 

131

 

132

 


W czasie homilli z okazji kanonizacji bł. Jana z Dukli, Jan Paweł II między innymi tak powiedział:

 


„Umiłowani Bracia i Siostry! Ziemia, na której stoimy, jest przesiąknięta i nabrzmiała świętością Jana z Dukli. Ten święty zakonnik piękną bieszczadzką ziemię nie tylko rozsławił, ale przede wszystkim uświęcił. Jesteście spadkobiercami tego uświęcenia. Krocząc po tej ziemi, nakładacie na jego drogi wasze drogi życiowe. Tutaj odczuwamy wszyscy w tajemniczy sposób "bogactwo chwały Jezusa Chrystusa objawiającej się w Jego świętych" (por. Ef 1,18). Wydała bowiem ta ziemia wielu autentycznych świadków Jezusa Chrystusa, ludzi, którzy w pełni zawierzyli Panu Bogu i poświęcili swoje życie dla głoszenia Ewangelii. Idźcie ich śladami! Wpatrujcie się w ich życie! Najśladujcie ich czyny, "aby świat widział wasze dobre uczynki i chwalił Boga, który jest w niebie" (por. Mt 5,16). Niech wiara, jaką św. Jan zasiał w sercach waszych praojców, rozrośnie się w drzewo świętości i niech "przynosi owoc obfity, i niech owoc ten trwa" (por. J 15,5).

 

Na tej drodze niech wam towarzyszy Matka Chrystusa, czczona w licznych sanktuariach na tej ziemi. Za chwilę włożę korony na wizerunki Matki Bożej z Haczowa, Jaślisk i Wielkich Oczu. Niech będzie to wyrazem naszej czci dla Maryi oraz nadziei, że swoim wstawiennictwem dopomoże nam wypełniać wolę Bożą do końca. Nauczyliśmy się w okresie świętowania tysiąclecia chrztu śpiewać: "Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam" (Apel Jasnogórski). Radujemy się, że wespół z nami czuwają wszyscy święci patronowie Polski. Radujemy się i prosimy za naród Polski i Kościół na naszej ziemi - tertio millennio adveniente”.

 

I w tym samym dniu odbyła się Koronacja Cudownych Wizerunków Matki Bożej z Haczowa, Jaślik, Wielkich Oczu.

 

134

 

135

 

136

 

Wydarzeniem z dzieciństwa, które często wspominał Edmund Bojanowski, było uzdrowienie z ciężkiej choroby. Kiedy jako 4 letni chłopiec zapadł na ciężką chorobę, lekarze nie dawali już szans na jego przeżycie. Zrozpaczona matka powierzyła syna Matce Bożej – i Edmund wrócił do zdrowia: gdy po modlitwie wróciła do pokoju, zastała dziecko radosne, „jakby obudzone ze snu”. Jako wotum za łaskę wysłuchania modlitwy, rodzina ofiarowała do Bazyliki Ojców Filipinów na Świętej Górze w Gostyniu srebrne Oko Opatrzności, które zostało umieszczone w bocznym ołtarzu przed figurą Piety [w sztuce - przedstawienie Matki Boskiej trzymającej na kolanach martwego Chrystusa]. Edmund wiele razy słyszał od matki o swoim cudownym uzdrowieniu i gdy dorósł, umieścił jego opis w kronice kościoła na Świętej Górze.

 

140

 

Św. Piotr z Alkantary.

 
Piotr całą swoją doczesność poświęcił dla wieczności. Zmarł 18 października 1562 roku w wieku 63 lat. Ponoć przy swojej śmierci oglądał Matkę Bożą i św. Jana Apostoła, wypowiadając słowa Psalmu: „Pójdziemy do domu Pana.” Jakiś czas po śmierci objawił się także św. Teresie z Avila, z którą łączyła go szczególna przyjaźń duchowa. Bywało to wówczas, gdy Pana Boga o coś usilnie prosił na modlitwie, popadał w stany ekstazy i przeżywał gwałtowne porywy miłości Bożej, czego sama raz byłam świadkiem [...] – opisuje św. Teresa i dalej pisze tak: Podobało się Bożej Opatrzności, że otrzymałam przez jego pośrednictwo większą pomoc i wsparcie po jego śmierci, niż za życia [...] Najpierw, gdy mi się ukazał, powiedział: „O, jak szczęśliwa i błogosławiona jest pokuta, która wysłużyła mi tak ogromną nagrodę”. Wypowiedział też wiele innych zdań na podobne tematy.

 

Grafika niemiecka, odcisk jednostronny na grubym papierze, ca 8,5 x 15 cm.

 

141

 

Św. Dominik Guzmán
W tej duchowej potyczce z nieprzyjacielem ludzkiego zbawienia Dominik otrzymał szczególną i wsławioną na wieki pomoc od samej Niepokalanej Bogurodzicy. Nie mogąc bowiem nawrócić ludności w jednej wsi, zwrócił się o pomoc do Maryi, która objawiła sposób modlitwy, jaki miał zapewnić słudze Bożemu tryumf nad odszczepieństwem. Był to pierwszy raz, kiedy świat ujrzał skutki modlitwy różańcowej, odmawianej publicznie przez świętego Dominika, a rozsławionej później przez wędrownych kaznodziejów z zakonu dominikańskiego.

 

142 143
144  

 

Modlitwa różańcem, tradycja której zaczyna się od XII wieku, jest właśnie takim nieustannym robieniem wieńca dla Maryi. Za ojca Różańca Świętego uznaje się św. Dominika. Legenda głosi, że tej modlitwy nauczyła go sama Najświętsza Maryja i poleciła rozpowszechniać ją na całym świecie. Modlitwę różańcową popularyzowali liczni święci, którzy uważali różaniec za modlitwę doskonałą, gdyż w jej odmawianiu widzieli ratunek wobec grożących Kościołowi niebezpieczeństw.

 

Bł. Alan de la Roche OP mówi nam, że Pewnego dnia Maryja ukazała się św. Dominikowi i powiedziała do niego: "Mój synu, nie zdziw się, że twoje kazania nie przynoszą rezultatów, na które liczyłeś. Próbujecie uprawiać kawałek ziemi, na którym nie było deszczu. Teraz, kiedy Bóg Wszechmogący planował odnowić oblicze ziemi, zaczął od zesłania deszczu z nieba – i to było Anielskie Pozdrowienie. W ten sposób Bóg stworzył świat. Więc kiedy wygłaszacie kazanie, zachęcajcie ludzi do odmawiania Mojego Różańca i w ten sposób wasze słowa przyniosą wiele owoców dla dusz".
 
 

317

 

Niebiańska wizja św. Dominika


Jedno z dawnych podań o św. Dominiku mówi, że któregoś wieczoru, zatopiony w modlitwie, miał wizję nieba. Widział Pana Jezusa na tronie i Maryję obok Niego. W raju zauważył też, wśród wielu świętych, członków wszystkich zakonów poza jego własnym, dominikańskim.


Święty Dominik gorzko zapłakał. Wtedy Maryja poprosiła, aby się zbliżył, jednak uczynił to dopiero wtedy, gdy poprosił o to Pan Jezus. Zapytał On o powód łez. Dominik odpowiedział, że mu żal, że widzi w niebie przedstawicieli tak wielu zakonów, jednak nie ma ani jednego dominikanina czy dominikanki, nawet tercjarzy. Wtedy Pan Jezus wyjaśnił, że powierzył dominikanów czułej opiece Maryi. Zapytał, czy Dominik chce zobaczyć swoich świętych. Następnie Maryja odsłoniła swój szafirowy płaszcz, ukazując ogromną rzeszę jego braci. Wzruszony Dominik upadł na kolana i na tym wizja się zakończyła.


Centralną postacią sceny na pierwszej kopule jest sam św. Dominik, mający wizję nieba. Znajduje się on w otoczeniu m.in. św. Katarzyny del Ricci. Zauważmy papieża, św. Piusa V, który ustanowił święto Królowej Różańca na pamiątkę bitwy pod Lepanto. Towarzyszą mu św. Leon XIII, zwany papieżem różańca, oraz Pius X – obaj niezwykle zasłużeni w dziejach sanktuarium w Pompejach. Dostrzec możemy też Piusa XI i Piusa XII, zleceniodawcę dzieła. Wśród wielu postaci zauważmy także takie, które nie należą do grona świętych i duchownych. Księżniczka Klotylda Maria Teresa Ludwika Sabaudzka, członkini trzeciego zakonu dominikańskiego, jest obecnie służebnicą Bożą. Za swojego życia była zwana „świętą Klotyldą” z uwagi na gorliwość w wierze. Przed nią widzimy Joannę Portugalską, Małgorzatę Węgierską i Małgorzatę Sabaudzką – trzy święte królewny, które zrzekły się tronów i dóbr, aby służyć Panu Jezusowi.


Papieskie Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach. Przedstawiony wycinek malowidła „Wizja św. Dominika”, w której Dziewica Różańcowa okrywa swoim płaszczem świętych i wiernych. Fresk ten pokrywa powierzchnię 509 m2 i przedstawia 360 postaci.

 

181

 

Nawiązując do Niebiańskiej wizji św. Dominka na powyższym obrazie i jednego ze świętych tam występujących - papieża, św. Piusa V chciałbym wspomnieć o tej sławnej bitwie.

 
Bitwa pod Lepanto w 1571 roku była największą i najkrwawszą bitwą morską w historii. Zmierzyły się tam dwie floty: muzułmańskiej Turcji i państw chrześcijańskich zjednoczonych w Lidze Świętej.
 
Bezpośrednią przyczyną wojny pomiędzy Wysoką Portą a krajami chrześcijańskimi był najazd turecki w 1570 roku na należący do Wenecji Cypr. Przyczyniło się do tego także okrucieństwo zdobywców w stosunku do mieszkańców wyspy, tak ludności cywilnej jak i pokonanych żołnierzy. Barbarzyństwa Turków m.in. obdarcie ze skóry gubernatora Nikozji Antonia Bragadina i wysłanie jej jako trofeum wojennego sułtanowi Selimowi, wzbudziły lęk w rządach i władcach Europy. Sprawiły też, że pomimo sprzeczności interesów mocarstwa morskie zdecydowały się razem wystąpić przeciw niewiernym.
 
Historycy marynistki uważają, że to ostatnia wielka bitwa galer i zapowiedź bitew nowoczesnych, w których decydującą rolę odgrywa artyleria.
 
A może warto spojrzeć na zwycięstwo z innej perspektywy.
 
Opiekuńczy płaszcz Maryi
 
Kronikarze odnotowali, że tamtego wieczoru, 7 października 1571 r., papież Pius V siedział w małej bibliotece na Watykanie. Nagle przerwał rozmowę, opuścił towarzyszących mu dostojników i podszedł do okna. Po chwili odwrócił się z promiennym uśmiechem, by ogłosić odniesione w tym dniu wielkie zwycięstwo. Był to kolejny cud, gdyż papież podał wynik bitwy dwa tygodnie wcześniej nim oficjalny kurier dotarł z tą wieścią do Rzymu!
 
W wizji, którą papież ujrzał, obie floty zwarły się w walce, a Maryja rozpostarła swój opiekuńczy płaszcz nad chrześcijańskim wojskiem.
 
338

 

Ojciec Leopold Mandic miał pewne niezwykłe dary. Jednym z nich, który bardzo ułatwiał mu posługę w sakramencie pojednania, był dar „wglądu w ludzkie sumienie”. Jego penitenci wspominają, iż odnosili wrażenie, że o. Leopold zna ich grzechy, zanim je wobec niego wypowiedzą, i często naprowadzał ich, pomagając im wyrazić te, o których zapomnieli lub które były dla nich trudne do wyznania.

 

Znane są też przykłady uzdrowień spowodowanych interwencją św. Leopolda dokonywanych za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny, do której zakonnik miał wielkie nabożeństwo i zawsze do Niej odsyłał penitentów potrzebujących szczególnej łaski, proszących w trudnych intencjach. Jedna z historii tych uzdrowień jest następująca:

 

„W 1928 roku powiedziano mu, że pewna dziewczynka umiera na mózgowo-rdzeniowe zapalenie opon. Bardzo poruszyło to o. Leopolda, poprosił więc o jabłko, pobłogosławił je i powiedział: »Daj je dziewczynce, a Matka Boża ją uzdrowi«. Ona, skoro tylko je zjadła, wyzdrowiała. Wrócili do niego szybko, by mu o tym powiedzieć. A on odparł: »To Matka Boża. O Panno przebłogosławiona! Jakaś Ty dobra!«”.

 

I myślę, że w powyższym przykładzie możemy doszukiwać się i rozmowy NMP z zakonnikiem oraz jego wielkiego umiłowania Najświętszej Maryi Panny. Nie pozostawił po sobie żadnych kasiążek, listów, jedynie zapiski na obrazkach.

 

Święty Leopold otrzymał od Pana Boga dar proroczej wizji dotyczącej tragicznych wydarzeń II wojny światowej. Sam komentuje to widzenie w następujący sposób:

„Tej nocy – mówił 23 marca 1932 roku, gorzko płacząc – podczas modlitwy Pan otworzył mi oczy i zobaczyłem Włochy w morzu ognia i krwi”.

 

A już w trakcie trwania wojny, gdy zapytano go o to, czy Padwa zostanie zbombardowana, odpowiedział:

„Zostanie zbombardowana, i to silnie. Również ten kościół i klasztor ucierpią, lecz nie ta cela. W niej bowiem okazał Pan Bóg duszom ludzkim tak wiele miłosierdzia, że pozostanie nietknięta, jako widomy znak Jego dobroci”.

 

I tak też się stało. 14 maja 1944 roku pięć wielkich bomb zniszczyło kościół i część klasztoru, oszczędzając tylko celkę o. Leopolda.

 

Pan Jezus w nadzwyczajny sposób potwierdził o. Leopoldowi, że powinien pozostać w klasztorze w Padwie, a nie wyjeżdżać na misje na Wschód. Otóż kiedy udzielał pewnej osobie Komunii św., ta, gdy już ją przyjęła, powiedziała:

„Ojcze, Pan Jezus kazał mi powiedzieć, że każda dusza, której tutaj pomożesz w spowiedzi, jest twoim Wschodem”.

 

Pan Bóg dał mu łaskę czynienia cudów jeszcze za życia; ale on uważał, że to nie jego zasługa. O swoim zaangażowaniu wyrażał się w ten sposób: „Ukryjmy wszystko, nawet to, co może wydawać się darem Bożym, aby nie czynić z tego towaru na sprzedaż. Tylko Bogu cześć i chwała! Winniśmy — jeśli to tylko możliwe — przejść po ziemi jak cień, który nie pozostawia po sobie śladu”. A gdy pytano go, jak może tak żyć, odpowiadał: „To jest moje życie!”.

 

149

 

W procesie kanonizacyjnym superior, o. Benjamin, zeznał:
 
„Ja, który towarzyszyłem mu w jego ostatnich chwilach, jestem przekonany, że w jego przejściu do wieczności towarzyszyła mu Matka Boża. Umarł, powtarzając modlitwę Salve Regina. Kiedy doszedł do słów: »O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo!«, podniósł się i z radością wyciągając ręce ku górze, jakby chciał dotknąć czegoś przedziwnego, odszedł…”.
 
Św. Leopold uniesiony do nieba pod przewodnictwem boskich cnót wiary, nadziei i miłości, Maulpertsch, barokowy fresk, kaplica zamkowa Ebenfurth, 1968 rok.

 

314

 

Brygida Szwedzka ur. 1303, zm. 23 lipca 1373 w Rzymie – szwedzka zakonnica katolicka, pisarka, teolożka, założycielka zakonu brygidek, tercjarka franciszkańska, święta Kościoła katolickiego i patronka Europy. Według żywotów Brygida miała od dziecka cieszyć się oznakami szczególnej przyjaźni Pana Jezusa. Kiedy miała 7 lat, ukazała się jej Najświętsza Maryja Panna i złożyła na jej głowie tajemniczą koronę. Trzy lata później zjawił się jej Chrystus na krzyżu. Na widok męki Pana Jezusa Brygida miała zawołać: "O, mój kochany Panie! Kto Ci to zrobił? Nie chcę niczego, jak tylko miłować Ciebie!"

 

163

 

164

 

176

 

Piotr Nolasco ur. 1182 lub 1189 w Carcassonne, zm. 25 grudnia 1256 lub 1259 w Barcelonie – święty Kościoła katolickiego, założyciel Zakonu Najświętszej Maryi Panny Miłosierdzia dla Odkupienia Niewolników. Pod wpływem widzenia, które miał w nocy z 1 na 2 sierpnia 1218, kiedy to ukazała mu się Najświętsza Maryja Panna postanowił poświęcić się wsparciu i wykupowi jeńców. To widzenie ukierunkowało jego życie na pomoc więźniom przetrzymywanych przez Maurów.

 

165

 

Święta Góra (Svatá Hora) w miejscowości Příbram jest jednym z najbardziej znanych Sanktuariów Maryjnych w Czechach. Pierwsza kaplica w miejscu obecnej świątyni wzniesiona została tu już prawdopodobnie w XVI lub XVII wieku. Najcenniejszym elementem sanktuarium jest owiana wieloma legendami gotycka figurka Matki Boskiej Świętogórskiej. Figurka znalazła się w kaplicy na Świętej Górze po cudzie jaki miał miejsce w 1632 roku (niewidomy Jan Procházka z Pragi po nieustannych modlitwach do Maryi odzyskał wzrok), szybko stała się celem licznych pielgrzymek.

 

166

 

Nie ma neapolitańczyka, który w swoim życiu przynajmniej raz nie zawołał „Mamma d’o Carmene”, często nie wiedząc, że przywołuje Madonnę del Carmine. Okrzyk, który pokazuje, jak bliski jest związek nabożeństwa neapolitanów z Madonną obchodzoną 16 lipca i która jest czczona z wizerunkiem Brązowej Madonny w Bazylice Santa Maria del Carmine Maggiore, na centralnym placu Mercato.


Wiele łask i cudownych uzdrowień za przyczyną Madonny del Carmine dokonło się przez stulecia. Np. w roku 1500 gdy ruszyła procesja z Madonną i niedaleko za miastem usłyszano krzyki kalekiego mężczyzny Tomasa Saccone, który podczołgał się do pochodu, pragnąć by zabrano go w drogę. Gdy dostrzegł Madonnę La Bruna poprosił o łaskę uzdrowienia, by móc dołączyć do pielgrzymów. Nagle poczuł, że jego ciało przenika ogromny żar. Kalekie kończyny wyprostowały się i stanął o własnych siłach na zdrowych nogach. Z płaczem i dziękczynieniem ruszył ze wszystkimi w drogę. Cud dokonany na oczach wielu, lotem błyskawicy rozszedł się po okolicy i wnet zaczęli nadciągać inni chorzy i chromi, by znaleźć łaskę w oczach Maryi i doświadczyć cudu uzdrowienia.


Inny znowu przykład uzdrowień dokonał się wtedy, gdy król Neapolu, Fryderyk II postanowił „sprawdzić” moc i autentyczność nadprzyrodzonych łask. Sceptycznie nastawiony polecił chorym i kalekim stawić się 24 czerwca przed obrazem MB z odpowiednimi dokumentami tożsamości i opisem choroby. Sekretarz pozbierał papiery i w obecności rodziny królewskiej, dostojników oraz innych ważnych osobistości Neapolu odprawiono mszę św. Gdy chórzyści królewscy zaintonowali Gloria in excelsis Deo odsłonięto wizerunek i na błagających o uzdrowienie padł promień światła odbity od oblicza Madonny. Doszło do natychmiastowych uzdrowień, które zostały skrzętnie udokumentowane przez medyków i sekretarza króla. W 1799 r. inne historie przypominają, jak Madonna uratowała miasto przed katastrofalnymi wydarzeniami i atakami wroga podczas stuleci.


Papież Jan Paweł II jako chłopiec otrzymał szkaplerz Madonny del Carmelo i zawsze go nosił.

 

168