Miałem zakończyć artykuł na powyższych objawieniach, ale każde inne objawienie przynosi coś innego, pomimo, że wszystkie one łączy jedno:
- zaznaczeniu utajonej obecności Boga,
- odnowieniu życia poszczególnych społeczności,
- nawróceniu serc,
- pobudzeniu i stymulowaniu wiary,
- rozbudzeniu nadziei i prężności Kościoła.
Inaczej mówiąc celem ludzkiego życia jest zbawienie wieczne.
Jednym z kolejnych objawień jest raczej mało znane objawienie Matki Bożej w Coromoto. Papież Pius XII ogłosił Maryję z Coromoto patronką Wenezueli. Ukazujący Ją obrazek, znajdujący się od 1654 r. w sanktuarium w Guanare, od ponad 350 lat otaczany jest wielką czcią. Przechowywany w specjalnym, ozdobnym relikwiarzu, od 1987 r. przyciąga rzesze pielgrzymów.
O wizerunku tym następująco wyrazili się biskupi Wenezueli: „Niewątpliwie podnosi to wiarę wszystkich Wenezuelczyków. Jest to dla nas zachętą, by zwrócić swe życie ku Bogu i przyjąć wezwanie, jakie Maryja skierowała do naszych przodków. Wezwała ich Ona, by pojednali się i zjednoczyli jako prawdziwi bracia w Bogu mimo ogromnych różnic dzielących wówczas kulturę hiszpańską i tubylczą. Jest to apel o braterstwo i akceptowanie innych. Dowodzi, że mimo trudności, jeżeli zjednoczymy się naprawdę jako bracia, będzie można osiągnąć dobro wszystkich”.
Cudowne źródełka znajdują się na całym świecie, wszędzie tam, gdzie Najświętsza Mateńka prosi o modlitwę. W Caravaggio znajduje się sanktuarium maryjne Santa Maria del Fonte (Święta Maryja od Źródła), gdzie w 26 maja 1432 r otrzymała orędzie od Maryi Giovanetta Varioli młoda wieśniaczka bardzo źle traktowana przez męża. Maryja powiedziała jej, że Jezus jest bardzo rozgniewany z powodu tego, co dzieje się wśród ludzi. Wzywała do nawrócenia, pokuty i modlitwy. Poleciła też wybudować kaplicę w miejscu, gdzie się ukazała. Interwencje dziewczyny zaowocowały pokojem i pojednaniem. Jako widzialny znak swojej obecności Matka Boża pozostawiła tryskające kryształowo czystą wodą źródło. Zdrój zasłynął cudami, gdzie udawali się pielgrzymi z Italii i innych krajów Europy. Św. Karol Boromeusz polecił wznieść świątynię w Caravaggio, gdzie czczona jest Matka Boska od Źródła. Nad tym cudownym źródłem, które jest w podziemiu w centrum kościoła, znajduje się tabernakulum z Najświętszym Sakramentem.
Pomiędzy źródłem, a ołtarzem z tabernakulum umieszczono figury przedstawiające scenę rozmowy Maryi z klęczącą przed Nią Giovanettą. Matka Boża, z jedną ręką zwróconą do źródła, a z drugą uniesioną ku tabernakulum, zdaje się wskazywać na Pana Jezusa i mówić: W Tobie jest źródło życia.
Święty Stanisław Kostka jest jednym z najmłodszych świętych Kościoła, nie męczenników. Urodził się w roku 1550 na zamku w Rostkowie, w jednej z najznakomitszych rodzin szlacheckich w Polsce, która „wyróżniała się niezmienną wiernością starej wierze katolickiej”. Kiedy Stanisław miał 14 lat ojciec wysłał go wraz z nauczycielem i najstarszym bratem Pawłem, do Wiednia. W Wiedniu Stanisław zachorował tak poważnie, że lekarze orzekli, iż niczego więcej już nie mogą uczynić i medycyna nie jest mu w stanie pomóc. Chory błagał wówczas brata i nauczyciela, aby posłali po kapłana, który udzieliłby mu sakramentów, a przynajmniej Komunii Świętej. Tymczasem oni, nie chcąc narazić się luteraninowi, u którego mieszkali, udawali głuchych na jego prośby. Wtedy Stanisław wezwał pomocy niebios. Przypomniał sobie to, co kiedyś czytał - ci, którzy polecają się świętej Barbarze, nie umrą, zanim nie otrzymają sakramentów. Gorąco zaczął się modlić o jej wstawiennictwo.
To, co zdarzyło się potem, tak opowiedział jego nauczyciel, później wyświęcony na księdza: „Uklęknij, uklęknij, zobacz, że święta Barbara w towarzystwie dwóch aniołów niesie mi Komunię" - krzyczał umierający Stanisław w łóżku. Opiekun uzupełnia swoją relację następującymi słowami: „po czym, wstając, uklęknął na łóżku. Potem powiedział trzy razy 'Panie, nie jestem godzien...' Otworzył usta i wyciągnął język z głęboką pokorą." Jednak Stanisław nie umarł.
NOS CUM PROLE PIA – BENEDICAT VIRGO MARIA!
(Niech ze swoim Dzieciątkiem błogosławi nam Dziewica Maryja!)
Potem odwiedziła go również Maryja z Dzieciątkiem Jezus, które położyła w ramionach Stanisława. Na pożegnanie Matka Boża zaleciła mu, aby wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. W tej samej chwili Stanisław poczuł się całkowicie uleczony. Stanisław miał ogromną cześć do Matki Bożej. Studiował oraz gromadził najpiękniejsze teksty na Jej chwałę i fragmenty najbardziej odpowiednie dla wykazywania Jej wielkości. Na Jej cześć odmawiał Różaniec już jako dziecko. A gdy ktoś pytał go dlaczego tak kocha Maryję, odpowiadał: „Dlaczego mam Jej nie kochać, skoro jest moją Matką?"
Gorącym życzeniem Stanisława było umrzeć w wigilię dnia chwalebnego Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i życzenie to zostało spełnione. W przeddzień tego święta poprosił o udzielenie mu sakramentów, które przyjął z anielskim spokojem. A o godzinie trzeciej nad ranem dnia 15 sierpnia Maryja otoczona przez wielu aniołów przyszła po dziewiczą duszę Stanisława Kostki. Zmarł nie ukończywszy 18 lat, po zaledwie 10 miesiącach nowicjatu u jezuitów.
Po jego pogrzebie w Kościele Św. Andrzeja monte Cavallo w Rzymie, u jego grobu zaczęły dokonywać się cuda. Sława jego rozpowszechniła się najpierw w Polsce, a potem w całej Europie.
Św. Stanisław Kostka jest opiekunem studentów oraz nowicjuszy jezuickich, a także Polskiej młodzieży. W ikonografii przedstawiany jest w stroju Jezuity. Jego głównymi atrybutami są: anioł udzielajacy Komunii świetej, Dzieciątko Jezus, krucyfiks, lilia, Matka Boża i różaniec.
Medal pamiatkowy ukazuje Świętego Stanisława Kostkę w stroju zakonnym z modlitewnikiem w dłoniach. Z lewej strony medalu znajduje się napis: ŚW. ŚTANISŁAW KOSTKA oraz fragment ołtarza z krzyżem. W tle widnieje jeden z symboli świętego – lilie.
Na rewersie numizmatu widnieje fragment „Litanii do Wszystkich Świętych”. Anioł, lew, byk i orzeł to symbole czterech Ewangelistów: św. Mateusza, św. Marka, św. Łukasza i św. Jana. W dolnej partii znajduje się monogram Pana Chrystusa, X (chi) i P (rho).
Katarzyna Laboure urodziła się 2 maja 1806 roku w Fain-les-Moutiers, małej wiosce burgundzkiej. Katarzyna jako dziewięcioletnia dziewczynka doznała poczucia ogromnej pustki. Po pogrzebie weszła do pokoju, gdzie była figurka Matki Bożej. Sądząc, że nikt jej nie widzi, wspięła się na krzesło, przycisnęła figurkę do siebie i powiedziała: "Teraz ty, droga i błogosławiona Matko, będziesz moją mamą". Świadkiem tego zdarzenia była jedna z pracownic, która opowiedziała je jej siostrze Toni. Jak się później okazało, nie był to przejaw chwilowego nastroju lecz akt trwały.
Jako seminarzystka, Katarzyna zaczęła mieć wizje mistyczne. Podczas nowenny odprawianej przed przeniesieniem relikwii św. Wincentego a Paulo, każdego dnia objawiało się jej serce tego świętego. Codziennie widywała Pana Jezusa. Pisała później o tym: "Obdarowano mnie wielką łaską: mogłam oglądać Pana w Najświętszym Sakramencie. Widywałam Go przez wszystkie dni mego seminarium". Ponadto od 18 lipca widywała Matkę Bożą. Każdym z tych doświadczeń mistycznych dzieliła się ze swym spowiednikiem, młodym misjonarzem, ks. Aladelem. Kapłan ten początkowo odnosił się do tych relacji krytycznie, sądząc, że może to być wybujała fantazja młodej nowicjuszki.
Najważniejsze objawienie miało miejsce 27 listopada 1830 r.
Wtedy Matka Boża powierzyła Katarzynie specjalną misję. Podczas wspólnych modlitw w kaplicy pojawiła się przed nią Niepokalana. "Cała Jej postać promieniowała takim pięknem, że nie potrafię tego opisać".
W dłoniach trzymała kulę, a z pierścieni na Jej palcach wychodziły jasne promienie. "Glob, który widzisz, przedstawia całą ziemię. Przedstawia też Francję. Nade wszystko zaś przedstawia każdego człowieka. Promienie oznaczają łaski, jakie zlewam na tych, którzy mnie proszą". Globus zniknął i Najświętsza Panna opuściła ręce. Stała na białej kuli, na którą spływały promienie wysyłane przez pierścienie. Wokół w kształcie owalu ukazał się napis: "O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Potem usłyszała polecenie, by według tego wzoru wykonać medalik. Na tych, którzy go będą nosić z ufnością, spłyną wyjątkowe łaski. Owal odwrócił się i Katarzyna zobaczyła literę "M" z przewleczoną belką poprzeczną, podtrzymującą krzyż. Pod literą widniały dwa serca, jedno w koronie cierniowej, a drugie przebite mieczem. Całość otaczało dwanaście gwiazd.
Wzór medalika Katarzyna przekazała spowiednikowi do zrealizowania, zgodnie z wolą Niepokalanej. Znów miał wątpliwości, ale przynaglany przez Katarzynę, przedstawił to arcybiskupowi Paryża. Ten rozważywszy wszystko, zezwolił na jego wybicie i rozpowszechnianie. Pierwsze medaliki ukazały się w maju 1832 r. Ks. Aladel wręczył je siostrom, między innymi siostrze Katarzynie Laboure. Przeżyła wielką radość, gdy wreszcie zobaczyła upragniony medalik.
Nikt, poza spowiednikiem, nie znał wybranki niebios. Wraz z rozpowszechnianiem się małego medalika rozpoczęła się lawina cudownych uzdrowień fizycznych i duchowych. Medalik zaczęto nazywać "cudownym". W wielomilionowych ilościach rozchodził się po całej Francji i daleko poza jej granicami, budząc wszędzie cześć dla Niepokalanej i potężnego Jej wstawiennictwa u Boga.
Zmarła 31 grudnia 1876 r.
Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski (również Sanktuarium Matki Bożej Szczyrkowskiej oraz Sanktuarium na Górce) to jedno z najważniejszych miejsc kultu religijnego nie tylko w Szczyrku, ale w całym Beskidzie Śląskim. Powstanie Sanktuarium Maryjnego na Górce w Szczyrku związane jest z legendą o dzieciach, którym kilkakrotnie ukazała się w tym miejscu Matka Boża. Maryja namawiała do modlitwy i wybudowania klasztoru na Górze Błogosławieństw.
12-letnia Julianna Pezda widziała po raz pierwszy Matkę Bożą. „Jednego dnia rano, kiedy szłam zbierać grzyby, pod bukiem zauważyłam jakąś Panią, miała czarne dłonie i twarz ciemną, brązowe szaty, kiwającą na mnie palcami, wtedy uciekłam do domu” - relacjonowała potem. Mimo początkowego strachu dziewczynka wracała w to miejsce.
Udokumentowana tradycja podaje, że od tego dnia Maryja ukazywała się na Górce przez kilka miesięcy, a widzenia były udziałem także trzech innych dziewczynek. Matka Boża objawiała im się, zachęcając do modlitwy. Szczególną uwagę zwróciła na szkaplerz, poleciła także odmawiać Anioł Pański i śpiewać Godzinki. Obiecała, że w miejscu objawień wytryśnie źródło woda i poleciła wybudowanie tam kaplicy, a w przyszłości kościoła, w którym będzie się odprawiać „dużo Mszy świętych”.Głównym dokumentem, który przedstawia te wydarzenia jest książka, tak zwany Pamiętnik. Autor, naoczny świadek, starannie relacjonuje to wszystko, co wtedy się wydarzyło.
Możemy w Pamiętniku przeczytać, ze Matka Boża objawiała się niemal każdego dnia. Najbardziej wyraźne widzenia bywały w niedziele i w święta Maryjne. Kronikarz podaje, że wizjonerki unosiły się podczas modlitwy. Wielu doznawało uzdrowień. Zawsze towarzyszyła im głęboka wiara. Prawdziwość objawień zdają się potwierdzać liczne pisma urzędników do Konsystorza Biskupiego w Krakowie.
Najświętsza Maryja Panna ukazywała się w różnych wizerunkach, najbardziej jednak w wizerunku Pani Częstochowskiej. Według relacji wizjonerek Matka Boża mówiła do nich takie słowa: „Nie bójcie się, ja jestem Pani z Częstochowy. Odmawiajcie „Zdrowaś Maryjo”
Według relacji ludzi, Julianna często modliła się przed tym obrazem. Modlitwie towarzyszyły różne stany. Padała na ziemię krzyżem, po czym wstawała i powtórnie w wielkim zachwycie padała i leżała bezwiednie.
Święta Lipka na Mazurach to jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce. Z jej powstaniem wiąże się piękna legenda.
Dawno, dawno temu, na zamku w pobliskim Kętrzynie, pewien skazaniec oczekiwał na egzekucję. Ostatniej nocy przed wykonaniem wyroku objawiła mu się Matka Boska, która podarowała mu klocek drewna i poleciła wystrugać z niego figurkę. Więzień, choć nie umiał rzeźbić, usłuchał Najświętszej Panienki i zabrał się do dzieła.
Nazajutrz rano znaleziono przy nim przepiękną rzeźbę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Sędziowie uznali to za znak, że Bóg go ułaskawił, więc i oni puścili go wolno. Uwolniony i szczęśliwy skazaniec powędrował w kierunku Reszla i, zgodnie z poleceniem Matki Bożej, postawił figurkę na pierwszej napotkanej lipie. Wkrótce figurka zaczęła słynąć cudami. Chorzy odzyskiwali zdrowie, zwierzęta, przechodząc obok, klękały ze czcią. Gdy sława cudów rozeszła się po okolicy, mieszkańcy pobliskiego Kętrzyna zapragnęli zabrać figurkę do swego kościoła. Przeniesiono ją w uroczystej procesji do miasta. Nazajutrz jednak figurka znalazła się znów na swojej lipie. Przeniesiono ją po raz drugi, lecz ona ponownie wróciła.
Wobec tego, uznając to za wolę Bożą, wybudowano przy lipie kaplicę, a wiele lat później – kościół, który do dziś ściąga rzesze wiernych.
W Bardo Śląskim znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary. Cudowna figura Matki Bożej od prawie tysiąca lat wysłuchuje próśb pielgrzymów, zawierzających jej swoje zdrowie i swój los. Według legendy w Bardo Śląskim pobożnemu młodzieńcowi objawiła Maryja. Przekazała mu wtedy swój wizerunek i nakazała, aby właśnie w tym miejscu czcić ją w wyjątkowy sposób. Cudowna figura została umieszczona w pierwszej połowie XII wieku w kaplicy zakonnej. Wkrótce zaczęli tu licznie przybywać pątnicy, a budynek okazał się za mały. Około 1315 r. Mikołaj I, opat z Kamieńca wybudował mały kościół i w nim umieścił słynącą z łask figurę. Nazwano go „czeskim”, ponieważ jego budowę wspierał czeski rycerz, którego cudownie uzdrowił bardowski wizerunek Matki Bożej.
Znajduje się tu również studzienka Maryi, z której wytryskuje cudowne źródełko, znane od 300 lat. Woda z niego ma właściwości lecznicze. Jego obudowa ma postać murowanego domku.
Święta Tereska od Dzieciątka Jezus opowiedziała kiedyś o tym, jak została uleczona uśmiechem Matki Bożej w dzieciństwie z choroby, która dzisiaj najprawdopodobniej zostałaby zdiagnozowana jako lęk paniczny lub syndrom paniki. Pisała tak:
„Dzień 13 maja 1883 roku, święto Pięćdziesiątnicy. Leżąc w łóżku, zwróciłam mój wzrok na oblicze Matki Bożej i nagle Najświętsza Dziewica ukazała mi się niezwykle piękna – nigdy wcześniej niczego podobnego nie widziałam. Jej twarz promieniowała dobrem i czułością nie do opisania, jednak najbardziej zapadł w mą duszę czarujący uśmiech Najświętszej Dziewicy. W tym momencie wszystkie moje bóle zniknęły, a spod moich powiek wypłynęły dwie ogromne łzy i potoczyły się po mej twarzy. Były to łzy czystej radości… Ach, pomyślałam, Najświętsza Dziewica uśmiechnęła się do mnie, jestem szczęśliwa (…). To z jej przyczyny, dzięki jej intensywnym modlitwom, otrzymałam łaskę uśmiechu Królowej Nieba”.
23.5.1973 MIASTO WATYKAN - Stulecie urodzin św. Teresy od Dzieciątka Jezus:
1. 25L Miejsce urodzenia św. Teresy od Dzieciątka Jezus - Alencon (Francja)),
2. 55L Portret św. Teresy od Dzieciątka Jezus,
3. 220L Bazylika Lisieux gdzie przebywała u sióstr benedyktynek, które w swoim opactwie miały także szkołę z internatem dla dziewcząt.
W 1914 r., kiedy wybuchła I wojna światowa, św. Teresa ukazywała się żołnierzom około czterdziestu razy na różnych polach bitew we Francji. Żołnierze mówili, że rozmawiała z nimi rzeczowo, rozwiewała ich wątpliwości, pomagała przezwyciężać pokusy i uspokajała lęki. Tysiące francuskich żołnierzy niosło jej zdjęcie i wzywało ją jako „moją młodszą siostrę okopów”, „tarczę żołnierzy”, „anioła bitewnego” i „mojego drogiego małego kapitana”.
Według jednej legendy, w 1241 roku, gdy napadli na Kijów Tatarzy, w mieście zapanowała panika. Jacek odprawiał w tym czasie Mszę św. Jeden z braci wpadł w pewnej chwili do świątyni i krzyknął, aby uciekali. Jacek zabrał Najświętszy Sakrament i z innymi braćmi gotował się do ucieczki. Gdy wychodził ze świątyni, usłyszał głos Maryi, proszący, aby nie zostawiał Jej samej. Jacek wrócił do świątyni i wziął figurę Najświętszej Maryi Panny, która nagle stała się niewiarygodnie lekka. Przeniósł w ten sposób figurę do Krakowa, gdzie odzyskała pierwotny ciężar. Św. Jacek Odrowąż jako jedyny Polak został uwieczniony wśród rzeźb przedstawiających świętych, stojących na kolumnadzie wokół Placu Św. Piotra w Rzymie. Uwiecznił go na swych obrazach El Greco.
Katarzyna Aleksandryjska Męczennica to jedna z najpopularniejszych świętych chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu. Była niezrównanie piękna, mądra, elokwentna, na zawsze pozostała dziewicą i miała zginąć w sposób okrutny. Jak podają: Katarzyna była "jedną z najbogatszych kobiet w Aleksandrii”. Znamienici kawalerowie podjęli starania o rękę cudnej panny. Wszystkie propozycje odrzuciła. Złożyła bowiem jako chrześcijanka dozgonny ślub czystości Kandydatom postawiła bardzo wysokie wymagania: potencjalny małżonek musi być młody oraz dorównywać jej w czterech przymiotach: współczuciu, bogactwie, mądrości i urodzie. Załapał się tylko jeden: Jezus Chrystus. Później sprawy potoczyły się już szybko: Pan Jezus, w towarzystwie swej matki, pojawił się we śnie Katarzyny i założył jej na palec pierścionek zaręczynowy. Nie byle jaki zresztą, bo złoty. Jej mistyczne zaślubiny z Jezusem Chrystusem stanowiły częsty temat sztuki renesansowej.
Katarzyna, jak bywało to z innymi chrześcijanami podczas prześladowań, była zmuszana do złożenia ofiary pogańskim bożkom, w konsekwencji do wyparcia się wiary w Pana Chrystusa, lecz nie poddała się. Aresztowano ją i poddano strasznym torturom: „smagano żyłami wołowymi tak, że ciało męczennicy było jedną raną, morzono głodem, łamano jej kości, wreszcie ścięto mieczem”. Było to na początku IV wieku około roku 307-312. Według legendy ciało św. Katarzyny aniołowie przenieśli z Aleksandrii do kościoła klasztornego na Górze Synaj, gdzie relikwie świętej przebywają do dzisiaj.
Pewne wydarzenia zapalczywego młodzieńca Peregryna Laziosi, później św. Peregryna wstrząsnęły młodzieńcem i spowodowały jego przemianę. Poczuł żal i wyrzuty sumienia. Peregrynowi objawiła się Matka Boska, która poleciła mu aby udał się do Sieny i tam wstąpił do zakonu Sług Matki Bożej, zwanych też Serwitami.
Miał już 60 lat gdy na jego nodze pojawiła się dziwna rana. Lekarze byli bezsilni. Rak powiększał się atakując coraz mocniej, uszkadzając kości. W końcu pozostało tylko jedno wyjście - amputacja. Wieczorem, w przeddzień amputacji, Peregryn dowlókł się do klasztornej kaplicy. W żarliwej modlitwie przed obrazem Ukrzyżowanego prosił o uzdrowienie. I nie zawiódł się. W nocy, we śnie, objawił mu się Pan Jezus i dotknięciem wyleczył mu nogę. Gdy rano do chorego przyszedł lekarz by go przygotować do operacji stwierdził, że noga jest całkowicie zdrowa i sprawna. Po ranie nie pozostał nawet ślad. Wydarzenie to lotem błyskawicy obiegło Forli i okolicę. Tłumy zaczęły przybywać do klasztoru wysławiając ojca Peregryna, prosząc go o modlitwę, o orędownictwo. On pozostał jednak nadal cichym i skromnym zakonnikiem, kochającym biednych, zawsze gotowym do pomocy, a jego pokora i cierpliwość sprawiły, że zaczęto nazywać go drugim Hiobem.
Matka Boża z Guadalupe - Patronką życia poczętego
Juan Diego był bardzo gorliwym chrześcijaninem. 9 grudnia 1531 r., w obchodzone wtedy święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, Juan wyszedł z domu przed świtem, aby zdążyć na Mszę św. w odległym kościele w Santiago. Było jeszcze ciemno i wyjątkowo zimno. Biegł przez kamieniste wzgórza. W pewnym momencie usłyszał przepiękny śpiew ptasich chórów, rozrzuconych po zaroślach rosnących na wzgórzu zwanym Tepeyac, w miejscu gdzie były ruiny pogańskiej świątyni poświęconej bogini matki bogów. Śpiew nagle ustał i zdumiony Indianin zobaczył przepiękną kobietę, otoczoną jakby słońcem, która wołała go po imieniu: "Juan Diego! Juanito!" Była cudownie piękna i wyglądała jakby miała 16 lat. Zapytała z niezwykłą czułością i miłością: "Dokąd idziesz, Juanie, najmniejszy i najdroższy z moich dzieci?" Juan odpowiedział: "Spieszę się by zdążyć na Mszę świętą i wysłuchać kazania." Wtedy usłyszał: "Kocham cię mój drogi synku. Jestem Maryją, Niepokalaną Dziewicą, Matką Prawdziwego Boga, który daje życie i je zachowuje. On jest Stwórcą wszystkiego, Panem nieba i ziemi. On jest wszechobecny. Chcę, aby w tym miejscu wybudowano świątynię, gdyż chcę tutaj okazywać miłość i współczucie temu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc. Tutaj będę ocierać im łzy, uspokajać i pocieszać. Biegnij teraz do biskupa i powiedz mu, co tu widziałeś i słyszałeś." Po tych słowach Juan upadł do stóp Maryi i powiedział: "Szlachetna Pani, idę spełnić twe życzenie."
Cudowny wizerunek Matki Bożej z Guadalupe jest czymś nadzwyczajnym, Zadziwia bogactwem symboliki i niemożliwą do wytłumaczenia techniką wykonania.
W grudniu 1531 roku Matka Boża ukazała się Juanowi Diego Cuauhtlatoatzinowi. Przekazała życzenie, by w miejscu objawienia wznieść kaplicę. Mężczyzna przekazał tę wiadomość biskupowi, lecz niestety nie znalazł u niego zrozumienia. Duchowny zażądał dowodów.
W sierpniu 1912 roku, w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, został ukoronowany łaskami słynący obraz Matki Boskiej Kochawińskiej. Koronacji, w obecności ponad stu tysięcy pielgrzymów, dokonał arcybiskup lwowski bł. Józef Bilczewski. Początki nabożeństwa do Matki Boskiej Kochawińskiej sięgają pierwszej połowy XVII wieku. Jako datę przyjmuje się cudowne wydarzenie w 1646 roku.
Dziedziczka Rudy, Anna Wojnakowska jechała do Żydaczowa, konie jej nagle stanęły i uklękły. Zdziwiona zobaczyła w starym dębie, nieco wypróchniałym, obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem wśród niezwykłej jasności. Obraz ten po trzykroć przenoszono procesjonalnie do kościoła w Rudzie, lecz po trzykroć cudownie wracał na pierwotne miejsce. Postanowiono więc wybudować kaplicę, w miejscu, gdzie obraz znaleziono, a potem Kościół . Dzięki licznym łaskom, kult Matki Bożej Kochawińskiej szybko się rozszerzył. Za zgodą papieża Piusa X obraz w Kochawinie został koronowany.