Menu

Gościmy

Odwiedza nas 176  gości oraz 0 użytkowników.

Licznik odwiedzin

 

 

 

 

 

 

W nocy z soboty na niedzielę wyruszył Jezus w towarzystwie uczniów i wielu Żydów na ową górę, gdzie miał mieć naukę. Przedtem pożegnał się wieczorem po sabacie z mieszkańcami Admy, nie wspominając jednak wcale, że nie wróci tu więcej. Z miasta wyszedł tą samą bramą, przez którą wszedł wczesniej, a do której prowadził most. Wychodząc inną bramą, trzeba było przeprawiać się przez rzekę, płynącą z Azoru do Kades pod Adma i wpadającą do Jordanu. Pozostawiwszy Kades na prawo, poszli nasi podróżni ku zachodowi; droga wznosiła się łagodnie w górę po górskich tarasach. Wysokie grzbiety górskie nie są w tej okolicy zbyt strome, lecz tworzą w górze płaszczyzny; w ogóle nie ma tu wąwozów i powikłanych, przepaścistych gór, jak w południowej Palestynie. Po lewej stronie leżało wysoko wzgórze Tysbe. Mieszkał tu niegdyś Tobiasz;

 

10

 

miał tam ożenionego szwagra swej żony, czy też brata. Był także w nadwornym mieście Amichores i byłby tam mógł na stałe pozostać, lecz poświęcając się dla swego ludu, wolał pójść wraz z innymi do niewoli. W Tysbe był w swoim czasie także Eliasz; Jezus także raz tędy przechodził.

 

Tłumy ludzi zebrały się już na górze. Niektórzy przybyli już wieczorem po szabacie, aby przygotować i uporządkować wszystko. Była to ta sama góra, na której odprawiał Jozue nabożeństwo dziękczynne, zwyciężywszy Kanaanitów. Po obu stokach góry stały szeregi domów, a w nich mieszkali ludzie, zajmujący się sporządzaniem namiotów; mieli także zapasy gotowych namiotów wraz z drągami i sznurami. Obecnie przynieśli je na górę. Jeden rozpięli nad kamiennym siedzeniem, stojącym w miejscu obwarowanym, z którego miał nauczać Jezus, a resztę poustawiali w innych miejscach. Przyniesiono także zapas wody w skórzanych miechach i kosze pełne chleba i ryb. Kosze te, podobne do naszych ulów, miały w środku przegródki, tak, że można było różne przedmioty kłaść do nich osobno. Kosze te można było kłaść jeden na drugim.

 

Było już koło dziewiątej godziny, gdy Jezus przybył na górę, gdyż z Adma aż dotąd było sześć do siedmiu godzin drogi. Gdy Jezus pojawił się wśród zgromadzonego ludu, rozległy się zewsząd radosne okrzyki: „Ty jesteś prawdziwym prorokiem! Tyś naszym opiekunem! itp.” Gdy zaś przechodził wśród tłumów, wszyscy schylali przed Nim ze czcią głowy.

 

Przyprowadzono tu także wielu opętanych i ci krzyczeli głośno, rzucając się jak szaleni. Jezus, spojrzawszy na nich, nakazał im milczenie. Pod wpływem tego wzroku i rozkazu, uspokoili się zaraz i zostali uzdrowieni.

 

Przybywszy na miejsce przemowy, rozkazał uczniom zaprowadzić porządek między ludem, i gdy już cichły szmery, wzniósł wraz z ludem modlitwę do Ojca Niebieskiego, od którego wszystko pochodzi, następnie zaś rozpoczął naukę. Mówił zaś przede wszystkim o tym, co się stało na tym miejscu, o przybyciu tu Jozuego wraz z Izraelitami, o uwolnieniu tych krajów od Kanaanitów i pogaństwa i o zburzeniu miasta Azor.

 

11

 


 

 

 

 

 

 

Wszystko to objaśniał Jezus symbolicznie; mówił więc, że tak samo obecnie przychodzi do nich powtórnie prawda i światło wraz z łaską i łagodnością, aby uwolnić ich spod przemocy grzechowej. Niech więc nie opierają się prawdzie, jak niegdyś Kanaanici, aby nie spadła na nich kara Boża, jak niegdyś na miasto Azor. Opowiedział potem przypowieść, o ile mi się zdaje, o pszenicy i uprawie roli, którą później drugi raz powtarzał; jest ona w księdze Ewangelii. Nauczał także o pokucie i nadejściu królestwa Bożego, i w tym miejscu wyraźniej, niż to czynił tu dotychczas, wskazywał na Siebie i Ojca Niebieskiego.

 

14

 

Przybyli tu do Niego synowie Joanny Chusa i Weroniki, wysłani przez Łazarza, aby ostrzec Go przed szpiegami, których wysłali faryzeusze z Jerozolimy. Podczas przerwy w nauce przyprowadzili ich uczniowie do Jezusa, a Ten uspokoił ich, aby się wcale nie lękali o Niego, gdyż posłannictwo Swoje z pewnością spełni; dziękuje im jednak za okazaną Mu miłość. Wysłańcy faryzeuszów byli także tutaj wraz z przeciwnymi Jezusowi Żydami z Admy. Jezus nie zważał na nich i nie rozmawiał z nimi, nauczał jednak głośno o tym, jak zasadzają się na Niego i prześladują Go; dodał także, że nie uda im się przeszkodzić Mu w tym, co Ojciec w Niebieskich polecił Mu spełnić. Pojawi się wkrótce znowu między nimi, aby oznajmić im spełnienie się prawdy i Królestwa Bożego.

 

Było także obecnych wiele kobiet z dziećmi i te prosiły Jezusa o błogosławieństwo. Uczniowie, troszcząc się o Jezusa, sądzili, że nie powinien tego czynić z powodu obecności szpiegów. Jezus jednak zganił tę ich obawę i rzekł, że intencja kobiet jest dobra, i dzieci te dobrymi kiedyś będą; potem przechodząc wśród ustawionych rzędem dzieci, błogosławił je.

 

Nauka trwała od dziewiątej godziny rano aż do wieczora, a potem usadowiono tłumy, aby je pożywić. Na jednym stoku góry rozniecono ognie i pieczono ryby na rusztach. We wszystkim zachowano wzorowy porządek. Mieszkańcy każdego miasta umieszczeni byli osobno, a znowu mieszkańcy tych samych ulic, lub sąsiedzi, lub też członkowie tej samej rodziny, tuż obok siebie byli umieszczeni. Mieszkańcy pojedynczych ulic mieli wybranego jednego męża, który odbierał potrawy i rozdzielał między nich. Pojedynczy biesiadnicy, lub też jeden całej gromadki siedzącej razem, mieli przy sobie zwój skóry, która rozwinięta służyła jako talerz. Mieli także przy sobie przybory do jedzenia tj. kościane noże i łyżki, związane przy trzonkach rzemykiem. Niektórzy zawieszone mieli u pasa flaszki arbuzowe, lub też kubki plecione z łyka, którymi czerpali napój z miechów. Niektórzy z nich umieli także kubki sporządzić na poczekaniu na miejscu, lub po drodze. Potrawy odbierali od uczniów wybrani naczelnicy poszczególnych grup i rozdzielali porcję na cztery do pięciu osób siedzących razem, a mianowicie kładli nieco ryby i chleba na skórę rozłożoną między nimi. Jezus błogosławił potrawy, zanim je rozdzielił, toteż i tu pomnożyły się one, gdyż inaczej nie wystarczyłoby ich wcale na tych parę tysięcy ludzi tu zgromadzonych. Każda gromadka otrzymywała tylko małą porcję, po spożyciu jednak każdy czuł się sytym i jeszcze wiele resztek pozostało, które ubodzy zebrali w kosze na swój użytek.

 

Między słuchaczami było także kilku rzymskich żołnierzy, którzy przechodząc tędy, zatrzymali się. Znali oni Lentula w Rzymie, lub też byli pod jego dowództwem, gdyż on miał także żołnierzy pod sobą. Prawdopodobnie mieli od niego polecenie wywiedzieć się o Jezusie, gdyż przyszli obecnie do uczniów i prosili o danie im kilku placków, pobłogosławionych przez Jezusa, aby oddać je Lentulowi. Otrzymali też je i schowali do worków, przewieszonych przez plecy.

 

Gdy uczta się skończyła, było już całkiem ciemno, tak że musiano zapalić pochodnie. Jezus, pobłogosławiwszy lud, zszedł z uczniami z góry. Wkrótce jednak rozstał się z nimi; uczniowie wrócili krótszą drogą do Betsaidy i Kafarnaum, Jezus zaś poszedł z Saturninem i drugim uczniem, swym krewnym, w kierunku południowo-zachodnim do miasta Zedad leżącego w bok od Beroty. Tu przenocował w gospodzie, położonej przed miastem.

 


Pan udzielił nam wielu rad i przykazań pomocnych do zbawienia. Dał nam nawet wzór modlitwy. On dał nam życie i z właściwą sobie hojnością nauczył nas również, jak się modlić. Prosić Ojca słowami danymi nam przez Jego Syna, sprawić, by w Jego uszach dźwięczała modlitwa Pana Chrystusa, to czynić naszą modlitwę modlitwą przyjaźni, modlitwę rodzinną. Niech Ojciec rozpoznaje słowa swego Syna. Niech Syn, który żyje w naszych sercach, będzie także na naszych wargach. Mamy Go jako Obrońcę grzeszników przed Ojcem; kiedy prosimy o przebaczenie naszych grzechów, używamy słów danych nam przez naszego Obrońcę.