Poganie mieli także udział w tej uroczystości. Kuczki ich stały niedaleko, i to kuczki ochrzczonych — tuż koło żydowskich. Żydzi ugaszczali ich przyjaźnie. Wszyscy przejęci byli jeszcze nauką o zaginionym synu. Uczta przeciągła się aż późno w noc. Jezus chodził wzdłuż stołów i nauczał, a gdzie spostrzegł brak czego, rozkazywał uczniom tego dostarczyć. Wszędzie panował dziwnie radosny ruch, przerywany tylko modlitwami i śpiewem; wszędzie jaśniały światła. Na dachach w Ainon stały także chatki i altanki, w których mieszkańcy noc spędzali. Po uczcie, gdy wszyscy udali się na spoczynek, pozostali w kuczkach na noc tylko ubożsi i słudzy jako dozorcy.


Z Ainon powrócił Jezus do pobliskiego Sukkot w otoczeniu uczniów i tłumu ludzi. Większa część drogi zastawiona była kuczkami i namiotami; wielu bowiem okolicznych mieszkańców spędzało tu święta, a i karawany wędrowne zatrzymywały się tu na czas świąt. Cała droga wyglądała jak spacerowa promenada. Za domkami zgromadzono w namiotach zapasy żywności i niejedno można było dostać za pieniądze. Droga zabrała Jezusowi wiele czasu; wszędzie witano Go radośnie, a On zatrzymywał się często i nauczał, tak że dopiero przed wieczorem stanął w synagodze w Sukkot, które położone nad północnym brzegiem Jaboku, było pięknym miastem i miało bardzo ładną synagogę. Obchodzono tu dziś oprócz Święta Kuczek jeszcze dzień pamiątkowy pojednania się Jakuba z Ezawem. Według podań Żydów odbyło się owo pojednanie rzeczywiście w dniu dzisiejszym. Zabrało to cały dzień czasu. Ludzie zgromadzili się licznie z całej okolicy. W Ainon było między dziećmi szkolnymi wiele sierot ze szkoły w Abelmehola, i te przybyły na dziś do Sukkot.


Synagoga, jedna z najpiękniejszych, jakie widziałam, wyglądała dziś jeszcze wspanialej, gdyż przystrojona była świątecznie w mnóstwo wieńców, girland i pięknych błyszczących lamp. Wysoki ten budynek ma przy wejściu osiem kolumn. Po bokach biegną krużganki, prowadzące do długich budynków, mieszczących szkoły i mieszkania lewitów. Wewnątrz synagogi na podwyższeniu stoi z przodu od środka pięknie przyozdobiony słup, opatrzony balustradami i półkami, na których przechowuje się księgi Zakonu. Za nim stoi stół i tu znajduje się ruchoma zasłona, którą spuszczając można tę przestrzeń oddzielić od reszty świątyni. Kilka kroków dalej stoją rzędem siedzenia dla kapłanów, w środku zaś na podwyższeniu katedra dla nauczającego. Za siedzeniami stoi ołtarz kadzielny, nad którym jest otwór w powale, za ołtarzem zaś w końcu budynku stoją stoły, przeznaczone na składanie darów. W środku synagogi najniżej stoją według klas mężczyźni, na lewo jest okratowane podwyższenie dla niewiast, na prawo zaś takież miejsce dla dzieci szkolnych, ustawionych według klas i płci.


Przez cały dzień dzisiejszy obchodzono Święto Pojednania się z Bogiem i ludźmi; wyznawano też ogólnie grzechy, publicznie, lub też i prywatnie, jak kto chciał. Wszyscy obchodzili ołtarz kadzielny i składali dary przebłagalne, przyjmowali naznaczoną pokutę i czynili dobrowolne śluby. Wiele w tym było podobieństwa do naszej spowiedzi. Jeden z kapłanów nauczał z katedry o Jakubie i Ezawie, którzy w dniu dzisiejszym pojednali się ze sobą i z Bogiem, mówił także o pojednaniu, się Labana z Jakubem, o ofierze złożonej przez nich i napominał do pokuty. Serca wielu obecnych poruszone już były poprzednimi naukami i niedawną nauką Jezusa, i ci czekali tylko tego dnia świątecznego. Mężczyźni, poczuwający się do grzechów, szli przez kraty obok katedry poza ołtarz i składali na stole ofiary, odbierane przez kapłana. Następnie szli ku kapłanom poza ów słup z księgami Zakonu i albo publicznie wyznawali swe grzechy, albo prosili o kapłana którego chcieli. Ten szedł wtedy z nimi do stołu za zasłonę, przyjmował cicho wyznanie grzechów i naznaczał pokutę. Podczas tego palono na ołtarzu kadzidła, a dym musiał się wznosić kłębami w pewien oznaczony sposób i wychodzić przez otwór na zewnątrz po czym według ich mniemania poznawano, czy szczerą jest skrucha grzesznika i czy zyskał odpuszczenie grzechów. Inni śpiewali podczas tego i modlili się. Grzesznicy składali pewnego rodzaju wyznanie wiary, tyczące się prawa, wiernego trwania przy Izraelu i „Miejscu Najświętszym". Potem rzucali się na ziemię i wyznawali nieraz ze łzami swe błędy. Niewiasty, żądne pokuty, spowiadały się po mężczyznach; kapłan odbierał ich ofiary, one zaś wzywały kapłana poza okratowanie i tam wyznawały grzechy.

 

2


Wyznając grzechy, oskarżali się Żydzi o różne przekroczenia przeciw przyjętym zwyczajom i o grzechy przeciw dziesięciu przykazaniom. W wyznaniach tych uderzył mnie jeden osobliwy szczegół, którego nawet nie potrafię dobrze powtórzyć. Wyznawali mianowicie grzechy swoich przodków, wspominali coś o grzesznej duszy, otrzymanej od nich, i o drugiej, świętej, pochodzącej od Boga: zdawało się zupełnie, jak gdyby mieli na myśli dwie dusze. Wspominali coś o tym i nauczyciele. Znaczenie ich mowy zdawało się być takie: „Niech ich grzeszna dusza odejdzie od nas, a pozostanie przy nas święta dusza". Było to więc jakieś dziwne łączenie, przemienianie i oddzielanie grzesznej i świętej duszy, czego nie umiem już sobie wytłumaczyć. Jezus jednakże nauczał później inaczej o tym, mówiąc iż nadal nie pozostanie to tak i grzeszne dusze przodków nie będą więcej w nas. Była to wzruszająca nauka, okazująca, iż Jezus własną Osobą za wszystkie dusze złoży zadosyćuczynienie. Oskarżając się o grzechy swych rodziców, zdawali się Żydzi przeczuwać, że przez przodków muszą znosić wiele zła; wierzyli zapewne, że z winy ich muszą pozostawać w stanie grzechu i w skłonności do złego.


Jezus przybył do synagogi dopiero później, około piątej godziny, gdy już obrzęd pokutny był w pełnym toku. Przywitano Go przed synagogą i wprowadzono do środka, gdzie stanął w górze obok nauczycieli, podczas gdy jeden z nich nauczał. Ofiary pokutników składały się z różnych owoców, monet, sukien dla kapłanów, materii, jedwabnych frędzli o i węzłów, pasów itd.; głównie zaś ofiarowano kadzidło, z którego zaraz część palono.