Widziałam też, że pustelnicy razem z nim szukali jaskini Eliaszowej i zamurowanej w niej kaplicy Maryi. Lecz trudno było ją odnaleźć, albowiem natrafili na więcej jaskiń dawniejszych pustelników i Esseńczyków i na liczne zdziczałe ogrody, w których jeszcze wspaniałe rosły owoce. Mąż ów oświadczył, że trzeba kazać wejść do jaskiń Żydowi, a ta, z której zostanie wypchnięty, jest jaskinią Eliaszową. Powiedziano mu to podczas objawienia. Miałam potem widzenie, jak posłano do jaskiń Żyda starego i jak tenże z jednej jaskini o wąskim, zamurowanym wejściu zawsze na nowo bywał wypchnięty, choć gwałtem się wciskał. Z tego cudu poznali jaskinię Eliaszową, a w niej odnaleźli drugą, zamurowaną, która była ową kaplicą, gdzie Eliasz modlił się na cześć przyszłej matki Zbawiciela. Znaleźli w niej jeszcze różne święte kości proroków i patriarchów, także niejedne plecione ściany i sprzęty, używane do starodawnego nabożeństwa, co w ten sposób zachowało się dla Kościoła.
Miejsce, na którym stał krzak gorejący, nazywa się w tamtejszym języku „cieniem Boga" i tylko boso można na nie wejść. Kaplica Eliaszowa była zamurowana wielkimi, pięknymi kamieniami, których użyto do budowli Kościoła, a które były porośnięte pięknymi kwiatami. Jest tam góra, cała z czerwonego piasku, która pomimo to bardzo piękne rodzi owoce.
Od Św. Brygidy dowiedziałam się, że, niewiasty w stanie błogosławionym obchodzą wigilię narodzenia Maryi postem i odmawianiem dziewięciu „Zdrowaś Maryjo” na cześć dziewięciomiesięcznego jej pobytu w łonie Anny, i gdy to nabożeństwo częściej podczas swego stanu, a także w wigilię swego rozwiązania ponawiają i przy tym Sakrament Święte z nabożeństwem przyjmują, Maryja ich modlitwę przed Boga zaniesie, wypraszając im, nawet wśród trudnych okoliczności, szczęśliwe rozwiązanie.
Widziałam Świętą Dziewicę w wigilię Jej narodzenia. Powiedziała mi, że kto, począwszy od tej wigilii przez 9 dni odmawia 9 „Zdrowaś Maryjo” na cześć dziewięciomiesięcznego Jej pobytu w łonie matki i na cześć Jej narodzenia, ten codziennie daje Aniołom 9 kwiatów do wieńca, który ona w niebie odbiera i Trójcy Przenajświętszej w ofierze składa, aby modlącemu się łaskę wyprosić.
Przeniesiono mnie na pewną wyżynę pomiędzy niebem a ziemią. Widziałam dołem ziemię ciemną i szarą, a niebo pomiędzy chórami Aniołów i szeregami Świętych, a Dziewicę Świętą przed tronem Boga. Widziałam, jak Jej dwa trony honorowe, które wreszcie całymi Kościołami, nawet miastami się stały, z modlitwy mieszkańców Ziemi budowano. Widziałam, że te budynki budowano całkowicie z kwiatów, ziół i wieńców, a w rozmaitych ich gatunkach wyrażał się rozmaity charakter i wartość modlitw pojedynczych i całych parafii, które Aniołowie lub Święci z rąk modlących się odbierali i w górę zanosili.
Wszyscy święci potrafili widzieć dalej, niż sięgał ich ludzki wzrok. Przynosili Panu Bogu swoje skromne wysiłki i oczekiwali Jego interwencji. Czy i my czynimy podobnie? Czy podejmujemy różne zadania, bierzemy pod uwagę łaskę Bożą? Czy nie zniechęcamy się, wątpiąc w Bożą Opatrzność? Czy jesteśmy otwarci na nowe drogi, które Pan Bóg nam wskazuje?